poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Ćwiczenia

[notka, której nie zdążyłam wczoraj opublikować]

Poniżej kilka ćwiczeń do wykonywania w domu. Może je wykonywać każdy chodzący edesiak, czasami z modyfikacjami, czasami z ortezami. Tak to wyglądało u mnie, kiedy zaczynałam fizjoterapię w niezłym stanie. Pomijałam oczywiście ćwiczenia, których nie mogłam wykonywać danego dnia.

Proszę się nie śmiać ze zdjęć i z mojej przerażonej miny, ale robiłam zdjęcia samowyzwalaczem i nie widziałam tego, co widział aparat. ;)

Na fizjoterapii zaczynam zawsze od 10-minutowej jazdy rowerkiem, wolno - ta jazda ma być delikatną rozgrzewką, nie forsowaniem się i przeciążaniem stawów. Najmniejszy opór, siodełko nisko, kierownica wykręcona tak, żeby plecy były prosto (niepochylone!). W domu rowerek pomijam, jeżdżę w innych okolicznościach, dłużej, podczas oglądania seriali.


1. Pierwszym ćwiczeniem jest piłeczka. W domu mam jedną, ale najlepiej ćwiczyć od razu z dwiema. Na zdjęciu stoję bokiem, żeby było widać, co robię z piłeczką. Normalnie stoi się przodem do ściany i obiema rękami jednocześnie dociska piłeczki. Trzeba to robić tak, żeby nie powstawały przeprosty (nie tak jak na zdjęciu!). Myk polega na tym, że NAJPIERW ugina się palce, a dopiero potem dociska piłeczkę. Jeśli najpierw się dociśnie, a potem spróbuje zlikwidować przeprosty - to się nie uda. To jedno z najtrudniejszych ćwiczeń.
Seria po 10 na każdą rękę.



2. Do tego ćwiczenia potrzebna jest piłka o średnicy ok. 65cm. Lepsza jest bardziej napompowana. Moja jest słabo napompowana, bo inaczej nie mogłabym się na niej położyć brzuchem (będzie później), więc trudniej mi utrzymać równowagę. Między innymi zresztą o to chodzi. Siadamy. Łapiemy się piłki (albo nie, jeśli ktoś da radę) i odrywamy od podłoża JEDNĄ stopę. Nie trzeba jej unosić wysoko, wystarczy naprawdę minimalne oderwanie, byle nie była oparta.
Po 10 na każdą nogę.


3. Potrzebna 2-kilowa piłeczka lekarska. Można lżejszą, można cięższą, jaką kto da radę. Proponuję zaczynać od najlżejszej. Kładziemy się płasko i prostujemy rękę z piłeczką. Drugą ręką można podtrzymywać bark lub obojczyk. Najlepiej jeśli oderwie się bark od podłogi. Ja niestety nie mogę - bo wypada.
Można też powoli obracać nadgarstek z piłeczką w górze.
Po 10 na każdą rękę.


4. Znowu piłka 65cm. I właśnie do tego ćwiczenia dla szóstek lepsza jest piłka niedopompowana. Im mocniej napompowana piłka, tym większe ryzyko kolki przewodowej/wątrobowej.
Normalnie ćwiczenie to wykonuje się w klęku i w podparciu o ręce. Edesiak tego nie wykona niestety, więc piłka udaje kolana i nadgarstki, które tylko udają, że są podparte, a tak naprawdę ciężar ciała spoczywa na piłce. Unosimy prawą rękę i lewą nogę, naprzemiennie. Baaardzo trudno zachować równowagę, zresztą wszystkie ćwiczenia stabilizacyjne wymagają propriocepcji, która w eds jest marna.
Ćwiczenie wykonujemy 10 razy.


5. Potrzebna niebieska lub zielona taśma. To ćwiczenie zastępuje wspinanie się na palce, które wybija przed- i śródstopie i kruszy trzeszczki. Siadamy, nogi prosto, taśmę zawijamy na wysokości przedstopia i staramy się obciągnąć stopę jak w balecie. :) Obciągamy i puszczamy,m tak na przemian.
Po 10 razy na każdą stopę. Ćwiczenie rzeźbi łydki. :)


6. Potrzebna równoważnia. Na fizjo mam kwadratową na 2 biegunach. Jest łatwiejsza niż moja domowa, która jest okrągła i oparta na półkuli. Stajemy na niej na jednej nodze. Jeśli dojdziemy do wprawy, możemy lekko zacząć machać nogą w powietrzu. Nie należy się zrażać - ja na początku nie mogłam nawet wejść na równoważnię, a co dopiero ustać czy machać. Teraz po regresie zaczynam od początku.
Koniecznie należy robić to ćwiczenie przy czymś, czego można się złapać, gdyby się spadało - bo nie ma mocnych, będzie się spadać na pewno.
Po 10 razy na każdą nogę.


7. Twister. To już moja inwencja, trochę wymuszona na Fizjoterapeucie, który nie jest do twistera nastawiony pozytywnie. Nic dziwnego, nie jest bezpieczny - za pierwszym razem wybiłam na nim bark. Z barkiem i Fizjoterapeutą poszliśmy na kompromis - ćwiczę krótko, mało energicznie i trzymając się roweru obiema rękami, ale rzeźbię talię. ;)
Ćwiczę 5 minut, można dowolnie.

Tyle w domu.
Ćwiczenia 1, 3 i 4 mam teraz wykluczone całkowicie.
Na fizjoterapii staram się wykorzystać sprzęt, którego nie mam w domu, a więc wszelkie równoważnie - kwadratową, podłużną i gumę. Ćwiczę nadal, mimo zakazu, ale w ortezach.

Osobiście (i za przyzwoleniem Fizjoterapeuty) polecam jeszcze wałek. Osoby zdrowe mogą się na nim rolować przodem, tyłem, bokiem, jak chcą. Nam wolno wyłącznie plecami i bardzo, bardzo ostrożnie i powoli. Wiem, że niektórzy używają go do ulżenia w bólu kręgosłupa, ja go używam do nastawiania kręgów, zamiast kołyski. Niestety jego możliwości kończą się gdzieś na wysokości łopatek, ale lepsze to niż nic.
Wałek MUSI być twardy, całkowicie twardy, żadnej miękkiej pianki na wierzchu.


Wszystkie pomoce do ćwiczeń, poza piłeczką lekarską, kupiłam na Allegro.

To wszystko są ćwiczenia, które w pewnym momencie szóstkom przestają już przynosić korzyści. Kiedy aktywność hydroksylazy spada, mięśnie i ścięgna się już nie wzmacniają, narażone są tylko na częstsze urazy. Zostaje część bierna fizjoterapii, praca fizjoterapeuty, której tu nie opiszę, bo się na tym nie znam. :) Dobry fizjoterapeuta WIE, co ma robić, często jest to za każdym razem coś innego.  Do mnie szczęście przyszło dopiero w 36. roku życia - wreszcie trafiłam na fizjo, który nie tylko nie szkodzi, ale jeszcze pomaga i doskonale wie, co robi. A poza tym jest zwyczajnie ciepłym, rozumiejącym człowiekiem, który wspiera pacjenta nie tylko manualnie.

Fizjoterapia jest w tej chwili jedynym stałym elementem mojego życia, poza spacerami z Sarą, Asperger we mnie bez tej rutyny chyba by zwariował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.