piątek, 19 kwietnia 2013

Smart Crutches

Ten post musiał w końcu powstać - mijają 2 tygodnie używania smartów.

Ze względów oczywistych edesiak nie jest w stanie używać żadnych klasycznych kul. Jedyne, które do pewnego stopnia się nadają, to Smart Crutches. Swoje kupiłam bezpośrednio od producenta. Razem z przesyłką kosztowały prawie 600zł.  Tak to już jest - wszyscy mogą używać kul za 60zł, a edesiak musi za 600. NFZ oczywiście nie refunduje.


Prostota pomysłu na te kule zachwyca i dziwi, że nikt wcześniej na to nie wpadł. Kule pachowe wybijają barki, łokcie i nadgarstki. Kule łokciowe - bardzo podobnie. Żaden edesiak nie oprze się na nadgarstku, ani tym bardziej nie wepchnie sobie pod pachę niczego, co jest najprostszym sposobem na wybicie barku i urwanie paru ścięgien.

Smarty można ustawić tak, że to nie stawy się opierają, a przedramię! Jest to więc naturalny sposób funkcjonowania szóstki, która bez podparcia się przedramieniem nie funkcjonuje ani w domu, ani poza nim, bo na inne funkcjonowanie nie pozwala kifoskolioza. Przedramię po stronie największego łuku kręgosłupa służy za oparcie nawet w autobusie, inaczej szóstka zwyczajnie by się przewróciła, łuk kręgosłupa znosi całe ciało w swoją stronę.


Otóż smarty na to nie pozwalają!

Smarty:
- odciążają przed- i śródstopie, staw skokowy, kolanowy i biodrowy oraz kręgosłup na odcinku lędźwiowym
- pomagają zachować równowagę w hipotonii
- zmniejszają ryzyko sub- i dyslokacji stawów nóg
- i co mnie absolutnie zachwyca: jeśli się je trzyma blisko ciała, działają kompresyjnie na staw barkowy, co nie tylko zmniejsza ryzyko jego wybicia, ale jeszcze daje ulgę w bólu łopatki i w ogóle w bólu kręgosłupa po stronie zewnętrznie wygiętej i spastycznej!


Oczywiście wybicie barku nadal jest możliwe i dość łatwe, bo wystarczy się oprzeć mocniej, ale ryzyko nie jest większe niż przy normalnym opieraniu się na tymże barku na co dzień. Ja nawet nie ustawiam kul całkowicie poziomo, lekki spad i tak odciąża nadgarstek.

Minusy też są...
- trzymanie barku (więc i kuli) blisko ciała sprawia, że kula nieustannie obija się o buty, chwilami można mieć wrażenie, że ma się trzy nogi do potykania, zamiast dwóch
- przy zrotowanej miednicy można uszkodzić łokieć o nią, dlatego lepiej używać jednej kuli po stronie, z której miednica mniej wystaje
- kule są bardzo ciężkie, przenoszenie ich przy każdym kroku jest bardzo trudne i męczące oraz przeciąża łokieć (w miejscu, w którym kule się na nim opierają, będąc w powietrzu). W tym miejscu tworzą się też siniaki i krwiaki. Ten ucisk jest stały; szukam odpowiedzi na pytanie, czy i jak to wpływa na duże naczynia głębokie i czy nie grozi krwotokiem, do którego typ IV i VI ma szczególne skłonności - to byłoby niebezpieczne...



Ta część kuli, która opasuje przedramię, ma dość szeroki otwór. Od góry co prawda ręki się włożyć nie da, za to wyjąć - dość łatwo. Na początku uważałam to za wadę, ale jak się wyłożyłam w autobusie (ruszył, zanim ktoś zdążył ustąpić mi miejsca), bardzo to sobie cenię. Przy upadku kula po prostu się ześlizguje przez ten otwór, więc niczego nie łamie i nie uszkadza.

Zapomniałabym o jeszcze jednym minusie. Ponieważ używam na razie tylko prawej kuli, a smycz mogę trzymać tylko w prawej ręce, robienie tego jednocześnie jest niemożliwe. Szkoda, że nie widzicie miny ochroniarza, który widzi mnie wracającą skądś z kulą, a 2 minuty później wychodzącą z psem bez kuli. :)

Poza tym kule oczywiście do polecenia. Ja się w nich zakochałam i nie wyobrażam sobie już funkcjonowania bez nich. Zresztą wyboru nie ma, EDS wyklucza inne kule, więc albo te, albo wózek. Elektryczny, bo ręczny dyslokuje wszystko, co się da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.