wtorek, 14 maja 2013

Good news

Jak cudnie, że trafiłam na Profesora ginekologa, bo byłoby krucho!

Dziś był przegląd. Przyjął mnie bez kolejki, bez umówionej wizyty, bez czekania - tak po prostu. Przedyskutowaliśmy wyniki - poprawiły się! Prolaktyna prawie w normie i to zasługa depo! Ot, taki skutek uboczny. Drugi skutek uboczny - cokolwiek działo się/dzieje się z przysadką, nawet jeśli są tam jakieś guzy, to depo działa na nie i stan przysadki będzie się poprawiał!

Dostałam depo na kolejnych 6 miesięcy. Za 3 miesiące mam jedynie zadzwonić i poprosić o receptę i skierowanie, bez zamawiania wizyty i płacenia. W grudniu powtarzanie wyników sprzed roku, czyli znowu oddział Profesora i Betocchi. To, czy dostanę kolejną depo, zależy od stanu śluzówki. I oby nie był za dobry, hihi. Marzę o tym, żeby brać depo 1.5 roku, bo tylko wtedy będę miała 50% szans, że pozbędę się miesiączki całkowicie na resztę życia. Nie muszę tłumaczyć, jakie to ma znaczenie w EDS (a jeśli muszę, to już o tym pisałam w jednym z poprzednich postów).

Dopytałam też o Omecor, kwasy omega-3 w takiej dawce, że to już nie suplement, tylko lek. Omecor działa na antykoagulanty, ale dopóki jedynym antykoagulantem, jaki biorę, jest Acard, mogę brać Omecor bez zagrożeń. Dawki Acardu nie zwiększamy mimo kosmicznego fibrynogenu. Na razie.

A w aptece znowu problem z depo. Mam receptę refundowaną. Poprzednim razem depo trzeba było sprowadzić, a kiedy po nią przyszłam, usłyszałam, że została sprowadzona wersja nierefundowana, a na recepcie jest refundowana. Musiałam znowu czekać, aż sprowadzą TEN SAM LEK, tylko refundowany. Czym one się niby różnią? Bo przecież nie składem i nie działaniem?

Dziś podobnie. Słyszę, że mam receptę na depo refundowaną, ale ta dawka nie jest refundowana. Oczy jak spodki, szczęka na podłodze. Jak to, przecież poprzednio płaciłam 3zł 20gr. No tak, bo nie wiadomo, jutro spytają kierownika apteki, mam przyjść o 13, to się dowiem. I nie wiem, co mam robić. Jak powiedzą, że nie refundują (chociaż 3 miesiące temu mi refundowali - w tej samej aptece), to zabierać receptę i iść gdzie indziej? Do zastrzyku coraz mniej czasu i weekend po drodze.

BTW, apteki na Tarcho (poza jedną) robiły taki problem ze sprowadzeniem Xanaxu 2mg. W SuperPharmie, kiedy pojechałam z Olą dobierać jej oprawki, kupiłam Xanax od ręki i bez sprowadzania. PO PROSTU BYŁ na miejscu. Da się?

~~~
Poza tymi wieściami mam jedną złą - Emilia dziś poleciała do domu. Nie lubię tego. :(

2 komentarze:

  1. Ale ma lepszy teraz dostęp do netu i Cię czyta i kocha niezmiennie :*

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.