środa, 23 grudnia 2015

Portret ze szczurem

ZA jest przewidywalny do bólu. Aspie są przewidywalni do bólu, zwłaszcza jeśli aspie to kobieta (i o "kobiecym" ZA będę dziś pisać. Można się spodziewać, że będzie raczej zdystansowana (do siebie i innych), mało wylewna, że przytulić się lubi wyłącznie wtedy, kiedy ma na to ochotę, o ile w ogóle, że jest introwertyczką, że można na niej polegać, że się nie spóźni, że nie umie kłamać, że inteligencję erudycyjną ma większą niż NT, za to emocjonalną - dużo mniejszą. Wiadomo, że można liczyć na szczerość aspiego i że nie zdradzi Cię w związku - najpierw Ci powie, że ma taki zamiar. ;>

Aspie jest przeciwieństwem kota. Kot to chaos, nieprzewidywalność, nieuzasadniona agresja, warunkowa miłość. To wszystko, czego w ZA nie ma, a co wywołuje lęk. Kot prędzej może symbolizować autyzm, którego wycofany aspie boi się jak kota, a już na pewno podchodzi z rezerwą.

Gdybym miała porównać aspie do jakiegoś zwierzęcia, zdecydowanie byłby to szczur. "Męski" ZA to większość szczurów, "damski" - to szczur samotnik; trafia się rzadko, na 20 lat życia ze szczurami miałam takie trzy, ale jednak się trafia i jest znakomitym odpowiednikiem.

Mam w tej chwili 5 szczurzych babeczek. Cztery mieszkają w jednej klatce, jedna - w drugiej. Ofelia jest siostrą dwóch babeczek ze stada, nie chce jednak z nimi mieszkać. W ogóle nie chce mieszkać ze szczurami, boi się ich. Boi się nawet Maszeńki, małego, lękliwego, łagodnego wypłosza najmniejszego w miocie. Tak bardzo się boi, że musiała trzy razy wygryźć dziury w kuwetach i uciec, żebym wreszcie załapała, o co jej chodzi. Kiedy dostała samodzielną klatkę, przestała wygryzać dziury. Nie ucieka nawet wtedy, kiedy zapomnę zamknąć drzwiczki. Szczurzy samotnicy zdarzają się bardzo rzadko, ale należy tę samotniczość bezwzględnie uszanować! Na jednym ze zdjęć Ofka jest z siostrami, Maszeńką i Dżumą; zdjęcia z dzieciństwa to jedyne ich zdjęcia razem (a imiona odpowiadają charakterom :)).

Gdybym miała jednym słowem określić Ofkę, powiedziałabym, że jest lękowa. Boi się wszystkich bodźców, nawet tych, które dobrze zna. Najgorsze są nagłe ruchy i dźwięki. Jeśli mieliście kiedyś stan lękowy, to możecie to sobie wyobrazić: ona w takim stanie żyje permanentnie, aż boję się o jej serduszko. Wszystko jest przebodźcowaniem, od wszystkiego trzeba uciekać. Nieprzewidywalne zachowanie drugiego szczura też powoduje lęk, nieważne, że to jej własna siostra, i to łagodna jak baranek. Nieważne, że bez niej Ofka nie doświadczy już tego, co w życiu szczura najważniejsze - szczurzej bliskości: spania na kanapkę w sputniku i iskania. Tułanie się za szafkami w kuchni jest lepsze niż nieprzewidywalny szczur obok.

W dzień Ofka sypia pod półką z monitorem, ale mimo że biurko jest duże i połączone z parapetem i szafką, nigdy go nie zwiedziła. Jej pas biurka ma szerokość mojej klawiatury, dalej boi się iść. Nie pozwala się nikomu dotknąć, poza mną, nawet jeśli zna tę osobę, to chowa się natychmiast pod moją bluzką, jak ta osoba wyciągnie rękę czy się zbliży. Bo właśnie tam Ofka mieszka i spędza większość doby - pod moją bluzką. Tam jest najbezpieczniej, najcieplej, najwygodniej... ups! Może było najwygodniej, jak się było małym, teraz to dupka zjeżdża. ;)

Nigdy nie spotkałam tak przerażonego wszystkim szczura. Tym bardziej że Ofelia nie miała żadnych złych przejść (jest adoptowana, ale urodziła się już w DT, gdzie miała dobrze. Jej dwie siostry, które są u mnie, są zupełnie inne, Dżuma do niedawna była nawet alfą stada). Taka nadwrażliwa sensorycznie się już urodziła.

Jest takie powiedzenie: nie chroń dziecka przed kłodami, bo potknie się o zapałkę. To prawda, ale dotyczy wyłącznie ludzi, którzy dorosną i pójdą w szeroki świat. Ofka nigdzie nie pójdzie, zostanie zawsze ze mną, więc chronię ją nie tylko przed kłodami, ale i zapałkami. Staram się jej zaoszczędzić bodźców, a ona i tak ma ich w nadmiarze. Od nowa i bezustannie boi się tego, co już zna.

Codziennie rano wchodzę do kuchni, gdzie stoi klatka, a Ofka wystawia mordkę i wyciąga łapki, żeby ją wziąć. Sama się nauczyła, że zanim ją wezmę, musi zrobić w kąciku siusiu, bo wtedy dłużej wytrzymuje na rękach (na mnie przecież nie nasiusia, prawda? a schodzić ze mnie nie chce jak najdłużej). Najbardziej lubi, kiedy półleżę, czytając, bo wtedy po prostu śpi na moim mostku.

Kocha mizianie. Wysuwa się do połowy zza dekoltu, a kiedy zbliżam dłoń, wkręca się w jej środek jak śrubka i czeka, aż zacznę kciukiem mocno ją drapać po pleckach. Czuję pod dłonią, jak pulsuje i zgrzyta. Co jakiś czas się troszkę wysuwa i znowu nurkuje w dłoni, a po chwili czuję iskanie - to jest dopiero przyjemne! Myślę, że jej brak przekładańca ze szczurów w ciasnym sputniku. Ale dzięki temu, że nie chce z nimi mieszkać, mam jedno z najcudowniejszych doświadczeń w życiu!

Zachwyca i rozczula mnie to, że właśnie mnie wybrała na swoje stado. Że tak uparcie wybierała mnie, mimo że ja uparcie ją odsyłałam do stada szczurzego, przez tyle miesięcy. Ona nie chce z nimi być, chce być właśnie ze mną. A konkretnie: na mnie. Jesteśmy nierozłączne, zostawiam ją na biurku właściwie tylko wtedy, kiedy wychodzę, a to się zdarza rzadko. Ofka towarzyszy mi nawet na psychoterapii. Nie daje się nikomu dotknąć, ale czasami, jak już rozpozna obcy głos, wystawia łepek.

Nie wyobrażam sobie życia bez niej, zwłaszcza teraz, kiedy nie ma Sary. Kocham wszystkie moje zwierzaki, ale to Ofelia jest dla mnie wszystkim, tak jak Sara. Rozumiemy się bez słów, jak z Sarą - to jest empatia aspiego, której na ogół brakuje NT.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.