sobota, 25 czerwca 2016

Chrzani się

Czas mija, a niewiele się zmienia. Antybiotyk odstawiłam po 6 dniach, bo wróciły objawy, z jakimi trafiłam do szpitala. Mój stan się jednak nie zmienił - nadal mam gorączkę każdego wieczoru, co jest lepsze niż hipotermia, ale uniemożliwia normalną aktywność, odwadnia i odbiera siły.

Controloc, który dostałam na żołądek, też musiałam odstawić. Potwornie mnie uczulił. Drapałam się dniami i nocami, nie mogłam spać. Mimo że od odstawienia minęło 1.5 doby, wysypka nie znikła, swędzenie też nie. No i nie mam w tej chwili żadnego leczenia, więc czuję się znowu gorzej.

Do tego Ofelia zaczęła się źle czuć. Ma napadowe problemy z oddychaniem i podejrzewam serduszko. Po dzisiejszej wizycie u weta okazało się, że guzki, które jej ostatnio urosły, to tłuszczaki. Nie są niebezpieczne, ale trzeba je usunąć, a to oznacza narkozę. Ona ma już 2 lata i problemy z serduszkiem, a jej siostra nie przeżyła takiej narkozy, więc boję się o nią potwornie. Jest wszystkim, co mam, nie mogę jej stracić.
Jutro będą wyniki biopsji.

SCON, który kazał mi uzupełnić dokumentację psychiatryczną, dał mi więcej czasu na skompletowanie jej - i to jest pozytyw, który wymaga jazdy do IPINu, a nie wiem, kiedy będę mogła tam jechać. Nie mam kasy na taksówkę, a potrzebuję jej na leczenie Ofelii. Oraz na wizytę u ginekologa, bo obawiam się, że coś się popierniczyło. Wczoraj i dziś miałam tak masywny krwotok, że zachlapałam pół łazienki. Myślałam, że poprzednie dwa to pojedyncze sprawy, a chyba niestety jednak nie. Każdy kolejny jest bardziej obfity i zaczynają mnie przerażać.

Nie udało mi się nazbierać na Sativex. Ale nie ma tego złego - to, co się udało uzbierać, przeznaczę na leczenie, bo nie mam wyjścia.

Chrzani mi się komputer.

Miałam pisać post o kolorowankach, bo znalazłam kilka świetnych kolorowanek dla aspich, a nie mam na to siły. Innym razem, może jutro.


2 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.