środa, 2 listopada 2016

Moja proloterapia

(Medical Humour na fb)

Świetny obrazek. Na jego przykładzie można wytłumaczyć, dlaczego chirurg nie może operować mi nadgarstków i dłoni. Mam takie nadżerki, że u zdrowego, odcina się fragment innej kości ze śródręcza i dosztukowuje w miejscu nadżerki. Tylko że w 6a wycięcie fragmentu jednej kości spowoduje poprzesuwanie się wszystkich kości w inne miejsca, bo przecież cała tkanka jest wiotka. Nie da się tego przymocować śrubami, bo dłonie będą sztywne i nie do użycia. Jestem więc skazana na notoryczne wstrzykiwanie różnych leków (głównie volonu) w różne miejsca (bo to dotyczy wszystkich stawów, nie tylko rąk). Można to zrobić tylko pod kontrolą USG (zastrzyk musi być barzo precyzyjny, lek musi być wprowadzony bardzo dokładnie w konkretne miejsca; na szczęście mam zaufanego lekarza od tych zabiegów) i ortopeda na NFZ nie chce tego robić. Tak więc jeden zastrzyk to 50 zł (choć właściwie w nadgarstek volon jest wstrzykiwany w 2-3 miejsca, ale liczy się to jako jeden zastrzyk).

To, co robimy z ortopedą, w zasadzie jest proloterapią, bo proloterapia to wstrzykiwanie różnych rzeczy w różne miejsca. :)

W tej chwili pilnie potrzebuję takich ostrzykiwań w nadgarstek, lewy biceps (ciągle ten sam, nie wygoił się niestety od miesięcy; niedostępne schody w LuxMedzie jeszcze pogłębiają uraz) i miednicę. Cena zabiegu to ok. 400-500 zł. Nie mam tych pieniędzy, dlatego od miesięcy próbuję uzbierać. Z czasem oczywiście jest coraz gorzej, dochodzą nowe miejsca i cena rośnie. Nie chcę brać z 1%, bo wtedy nie wystarczy mi na podstawowe leki do października przyszłego roku.

Na ostatniej zrzutce uzbierało się 1600 zł. To cena 1.5 dawki sativexu, a ponieważ nie można kupił pół ampułki, fizycznie to dawka na jeden dzień. Nie ma nawet sensu jej brać, w przypadku tego leku nawet miesiąc nie wystarczy na dotarcie do dawki leczącej, o czym się boleśnie przekonałam. Więc pieniądze poszły po prostu na leczenie.

- ginekolog-onkolog 350 zł
- badania 350 zł
- okulista 150 zł
- soczewki do okularów 260 zł
Plus leki we wrześniu i częściowo w październiku. 
Wypisuję to, choć mi z tym dziwnie, bo chcę, żebyście wiedzieli, na co wydaję Wasze pieniądze. 6a to niestety studnia bez dna. Wydatki byłyby mniejsze, gdyby w Polsce można się było leczyć THC (jak dotąd to jedyna substancja o udowodnionym działaniu, powodująca wytwarzanie się hydroksylazy lizylowej w kościach).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.