niedziela, 9 kwietnia 2017

Jeszcze o kontakcie w ZA

Komentarz dorosłej osoby z ZA: "Nie utrzymuję kompletnie żadnych kontaktów towarzyskich i wcale mi ich nie brak. Męczą. Świat jest lepszy bez nich. Po co znajomi, skoro są książki, obrazy i zwierzęta? I opera romantyczna?"

Jest mi to niezmiernie bliskie. Mam podobnie. Moje kontakty są jedynie z wyboru, nie z potrzeby. Kontaktuję się, bo chcę, a nie dlatego, że potrzebuję. To NT potrzebują. Kontaktuję się, bo kogoś polubiłam, bo jest wartościowym człowiekiem, bo mogę mu zaufać, porozmawiać. To jest zawsze wybór, nie potrzeba, więc nie grozi mi sytuacja, kiedy nie chcę kontaktu, ale jestem zmuszona do niego, bo mój organizm go potrzebuje. Nie potrzebuje. Nic nie muszę. Jedynie CHCĘ. To daje niesamowitą wolność. Nie jestem niewolnikiem tej akurat potrzeby ani ludzi, których może nie chcę w moim życiu, ale potrzebuję, więc muszę się kontaktować.

Zawsze ubolewałam nad tym, że potrzebuję pomocy od innych. Dobrze, że od tego są instytucje i takie kontakty są dla mnie "służbowe", nie prywatne. Niemniej jednak dobija mnie to, bo to nadal kontakt - nawet jeśli lubię tych "służbowych" ludzi, to kontakt z nimi odbiera mi kontakt z tymi, których sobie sama wybrałam. Dlatego mimo wszystko wolę pomoc moich bliskich, bo to jednocześnie jest kontakt, którego chcę, a nie taki, który mi ten chciany kontakt odbiera.

Przykład? Przez to, że opiekunka siedzi u mnie kilka godzin, nie mogę spotkać się z przyjaciółką. Bo jeden kontakt na kilka dni to już za dużo, a ten kontakt wykorzystała opiekunka. Lubię ją, ale obiektywnie odbiera mi możliwość chcianego kontaktu z przyjaciółką. Wolę otrzymać pomoc od przyjaciółki, bo wtedy jest to jednocześnie chciany kontakt. Ten chciany kontakt też muszę odchorować, ale jednocześnie nie czuję przynajmniej, że mi zmarnował jakąś szansę. Niechciany kontakt, do którego jestem zmuszona, odbiera szansę na kontakt z bliskimi.

Możliwość kontaktu jest zawsze stała. Mogę spotkać jedną, dwie osoby na tydzień. Nie będzie więcej, więcej się nie da. Opiekunka, która przychodzi 2 razy w tygodniu, marnuje mi obie te szansy na chciany kontakt. Dla mnie to jest nie do przeskoczenia. Tak samo marnują kontakt lekarze, urzędasy i wszyscy obcy, których spotykam (tu oczywiście też zdarzają się wyjątki, które mi dodają energii, nie zabierając jej). Jak tylko wyjdę z domu, natychmiast jest tego kontaktu za dużo, bo wszędzie są niechciani ludzie, którzy zaczepiają bez powodu.

Idealny sposób na pomaganie osobom ze spektrum jest taki. Udostępnia się formularz kontaktowy (nie mail, bo to już kontakt z konkretną osobą), który obie strony wypełniają. Nie potrzeba do tego kontaktu. Jeśli jest potrzebny i nie da się tego obejść, powinien być minimalizowany, jak to tylko możliwe. I kto jak kto, ale instytucje powinny się do tego stosować. Niechciany nadmiarowy kontakt w 6a zagraża życiu. Wiadomo, że meltdown podnosi puls.

Inna strona medalu: ja się nigdy nie narzucam z niechcianym kontaktem, więc dlaczego NT narzucają się mnie? Nie zaczepiam ludzi, do nikogo nie wydzwaniam, nawet reklamacje składam formularzem, a nie mailem. W marketach są automatyczne kasy, dlaczego nie ma takich gdzie indziej? Dlaczego wymusza się kontakt z kasjerką, recepcjonistką itd.? Sklepy w większości już nie narzucają kontaktu, można wszystko zamówić online bez wymuszonego kontaktu. Tylko urzędy jeszcze zapóźnione. Urzędy państwowe utrzymywane z naszych podatków - szkodzą nam.

Nie jestem kontaktowa. I nie uważam, żeby to było coś złego. Toleruję jedynie kontakt z przyjaciółmi i znajomymi, których sama wybrałam, a nie kontakt narzucony. Jadnak to jest z tych cech, z którymi mi nie jest dobrze, których bym się pozbyła, gdybym mogła. Nie każdy obcy jest negatywną osobą, więc chciałabym móc się kontaktować chociaż z tymi pozytywnymi, którzy mi nie robią żadnej krzywdy. Choćby dla wygody, bo tego kontaktu nie da się uniknąć. Albo z urzędnikami, z którymi muszę, bo tego wymaga 6a. Itd. Chciałabym móc znosić kontakt, którego się ode mnie oczekuje. Demencja zabrała mi najlepsze cechy ZA, a zostawiła te najtrudniejsze.

Mimo wszystko czasami dzieje się tak, że niektóre osoby obce stają mi się bliskie. Nie umiem rozgryźć tego mechanizmu. Bo oczywiście jak już je polubię, to je sobie wybieram, ale zanim to się stanie, to jednak one wybierają mnie. ;)

Wiem, że inne osoby ze spektrum mają podobnie. Ciekawa jestem, czy one to już rozgryzły. ;)

***
Jutro mam komisję ZUS. Trzymajcie kciuki. Nie licząc soru czy ortopedy, to moje pierwsze wyjcie w tym roku.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.