wtorek, 11 kwietnia 2017

#życie codzienne, czyli jak znowu nie poszłam na chemię

Za mną koszmarna noc z kolką żółciową. Za to rano przyszły gniotki dla osób ze spektrum. Zachwyciłam się wszystkimi, ale najbardziej myszkami w serze - są przecudowne w dotyku! Wszystkie są świetne w dotyku, ale ser najbardziej. Uspokoiły mnie trochę po nieprzespanej nocy, ale atak snu będzie na pewno - później. Tak to jest - jak się uda zapobiec neuralgii, to coś innego wyskoczy.


***
Dostałam dziś mailem powiadomienie, że paczka do mnie została dostarczona. Mimo że NIE została. Kuriera nie było, nie dzwonił, nie pukał. Coś mnie tknęło i sprawdziłam telefon. A tam sms, że rzekomo kurier nikogo nie zastał, więc zostawił paczkę u ochrony. Oczywiście, sprawdzając to, siedzę w sypialni w tym domu, w którym mnie "nie ma". Kurierowi GLS nie chciało się nawet domofonem zadzwonić i windą wjechać na V piętro! Ale ja teraz muszę zakładać ortezy i ubierać się, żeby wyjść po paczkę. Po schodach, w wichurę, deszcz i grad. Dobrze, że paczka jest nieduża.

Najgorsze jest to, że znowu nie poszłam na chemię, bo czekałam na kuriera. :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.