sobota, 8 kwietnia 2017

#życie codzienne, czyli reklamacja

Napisałam reklamację do LuxMedu. Napisałam o 4 rzeczach: 1. o tym, że jeden lekarz złośliwie i notorycznie od miesięcy nie chce wypisywać mi leków, twierdząc, że "brak w dokumentacji uzasadnienia" do ich stosowania, mimo że w karcie jest i moja diagnoza (która uzasadnia wszystko), i zaświadczenia od specjalistów; 2. o tym, że brak wejścia dla ON, tylko są schody z zablokowaną poręczą i bez miejsca na postawienie kuli; 3. o tym, że moje zapotrzebowania na leki trafiają do tego niekompetentnego lekarza, chociaż jest napisane, do kogo mają trafiać; 4. o tym, że LuxMed do mnie wydzwania, mimo że mają w karcie, że mam ZA i podałam im również maila!

Na epistole, którą dostałam od tego niekompetentnego lekarza, jest napisane, ile razy nie odebrałam. Trzymam to jako dowód, że wydzwaniali, zamiast pisać, a do tego jak opiekunka poszła zapytać, o co im chodzi, to się wyparli, że dzwonili!

***
Od 5 dni wyklejam obraz Afremova. Nigdy dotąd nie robiłam aż tak dużego. Wyklejam kolorami, bo jednak nie potrafię inaczej. I końca nie widać! Mam 30 kolorów do wyklejenia, a zrobiłam jakieś 4-5. ;) Nie jestem też w stanie spędzić nad tym więcej niż max 3h jednorazowo, dlatego tak wiele dni mi to zajmuje i zajmie. Ale już się nie mogę doczekać efektu!

Robię też ogromny haft i też nie mogę skończyć. Pewnie będę go robiła jeszcze dłużej niż Afremova. Dziś przy nim zdyslokowałam bark. Odcięłam za długą nitkę i jak ją przeciągałam, to bark poszedł aż za głowę i... wypadł. Ciągle zapominam, żeby brać krótką nitkę, taką na jeden rządek.

Bardzo lubię dotykać wszytych już koralików. To jeden z aspergerowskich fetyszów. ;) Są cudownie gładkie i chodne w dotyku.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.