poniedziałek, 17 kwietnia 2017

#życie codzienne

Świeże pranie śmierdzi mi stęchlizną, choć jest wyprane z dodatkiem płynu do płukania. To dlatego, że po upraniu przeleżało w pralce 2 dni. Cóż, albo piorę, albo wyjmuję, albo rozwieszam, nie da się robić wszystkiego naraz, to za bardzo wycieńczające. To normalne, że muszę czekać, aż siły się zregenerują. Więc jednego dnia piorę, drugiego wyjmuję. Inaczej nie będzie wyprane. To kolejna rzecz, którą powinna robić opiekunka. :(

***
Bardzo ciężki dzień. Ból był dużo większy od nocy, mimo że zwiększyłam dawkę bunondolu. Sen atakował też od rana, w końcu atak snu nadszedł, ale matka mnie z niego wybudziła. Teraz migrena i mdłości. Nie mija, więc czekam na neuralgię. :/

***
Rano zdążyłam tylko nałożyć jeden kolor na Afremova i zrobić kartkę dla Oli. Tyle dobrego dziś.
Edit: zrobiłam jeszcze jedną twisted card, tadam! ;)

***
A neuralgia jednak nie przyszła, więc wieczór znacznie lepszy niż reszta dnia. ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.