piątek, 19 maja 2017

O pewnym sklepie

Dziś 2 sprawy, fajna i niefajna. Fajna jest taka, że w dobę udało się zebrać całą kwotę! Dziękuję Wam ogromnie! Nie sądziłam, że to pójdzie tak szybko. Teraz tylko znowu się denerwuję, bo za rok pewnie będzie to samo. Ale na razie mam na leki, to najważniejsze.

Druga sprawa. Zawiodłam się bardzo na moim ulubionym scrapowym sklepie.

Napisali dziś do mnie, że nie wyślą mi papieru foto Cansona, bo przecież już go mam. Przecież 11 zł to była cena za 1 kartkę, a nie za 10 (a tyle dostałam). I to moja wina, że tego nie zgłosiłam, więc teraz 10 zł wezmą, ale nie wyślą mi papieru.

Jestem w szoku. Jak go kupowałam (1 marca!), to na 100% było napisane, że 1 szt bloku. Gdyby było napisane, że to cena za JEDNĄ kartkę, to NIGDY bym jej nie kupiła, bo mnie po prostu nie stać! Nie bez powodu zamówiłam 1 szt, a nie 10, a otrzymane zamówienie potwierdziło jedynie to, co myślałam. Nie przyszło mi do głowy, żeby cokolwiek zgłaszać, bo przecież dostałam dokładnie to, co zamawiałam. Jeszcze im zaufałam, bo nie liczyłam tych kartek, nie wiem, czy faktycznie było 10, a oni teraz mi sugerują, że to moja wina, jakbym im ten papier ukradła albo co najmniej ukryła ich błąd!

Skąd miałam widzieć, że się pomylili?! Gdyby mi to powiedzieli od razu, tobym im oddała ten papier po prostu i nawet pewnie nie miałabym pretensji za wprowadzenie w błąd, bo może się zdarzyć każdemu. Za niepiszący drogi pisak kiedyś też nie miałam pretensji - no bywa.

To było kilka miesięcy temu, już go zużyłam, nie mam co oddać, a na oddanie kasy mnie nie stać. Oni mi o tym mówią TERAZ, bo znowu zamówiłam blok foto.

Ja rozumiem, że ktoś się pomylił, ale zwalanie winy na mnie jest absurdalne i nieuczciwe! Odechciało mi się u nich kupować. Bo skąd mam wiedzieć, czy znowu mi czegoś nie będą wmawiać? Jeśli się coś takiego odkrywa po po blisko 3 miesiącach, to powinno się co najwyżej pociągnąć do odpowiedzialności osobę, która popełniła błąd, a nie klienta. IMHO w ogóle już klientowi nie powinni pisać o tym, a jeśli koniecznie chcą napisać, to z przeprosinami, wyjaśniając sprawę, a nie naskakiwać i sugerować, że to klienta wina, że powinien to zgłosić (niby co miałam wtedy zgłaszać, że wyczystko ok?), że nie czytam opisów... co nie jest prawdą, bo kupiłam ten papier właśnie pod wpływem opisu, gdzie nie było napisane, że chodzi o jedną kartkę; inaczej bym nie kupiła; a nawet gdybym nie czytała opisu, to na litość boską, mam demencję, mam prawo nie czytać opisów albo ich nie rozumieć, za to oni mają obowiązek sprzedać mi to, co jest na stronie, a za błędy każdy ponosi odpowiedzialność sam. Gdyby faktycznie chodziło o kartkę, tobym ją dostała, a po otrzymaniu towaru zaraz bym do nich napisała wyjaśnić sprawę, skoro byłam pewna, że chodzi o blok.

I najwyraźniej sami sprzedający też myśleli tak samo jak ja, skoro mi cały blok wysłali, a nie kartkę. Teraz do mnie mają pretensje, zamiast do osoby, która napisała ten opis albo pakowała blok po jego (opisu) przeczytaniu. Gdyby to było oczywiste, że chodzi o 1 szt kartki, to osoba pakująca nie potraktowałaby kartki jak bloku.

Teraz rzucają mi teksty, że "rozumieją, że nie chcę płacić, ale". JA nie chcę płacić?! To nie ja się pomyliłam. Jeśli ma ktoś płacić, to ten, kto mi ten blok wysłał. Dlaczego to ja mam ponosić konsekwencje czyjegoś błędu? Nic złego nie zrobiłam, nikogo nie oszukałam, nie wprowadziłam w błąd. Popełniłam błąd, że byłam uczciwa i powiedziałam prawdę. W zamian dostałam same oskarżenia i obraźliwy ton. Wstyd! 

Jak się pomylicie, to powinniście przeprosić klienta OD RAZU, nie po 3 miesiącach, i albo machnąć ręką, albo wręcz jakoś zadośćuczynić klientowi za stres. Tymczasem nie doczekałam się słowa przepraszam, tylko zrzucania winy na mnie i wydzwaniania wielokrotnie, także w nocy, lekceważenia mojego zdrowia i życia i protekcjonalnego traktowania, na co sobie nie zasłużyłam. Nauczyłam się tylko, że nie warto być uczciwym. Następnym razem nie będę. Niestety straci na tym ktoś inny, bo raczej już nie chcę kupować w tym sklepie. I pomyśleć, że byłam gotowa im ten blok zwrócić, gdyby napisali od razu...

Dziwne, że prawie 3 miesiące zajęło im przypomnienie sobie. Może pakujący chciał ten błąd ukryć, a jak się wydało, to zwalił na mnie? A może chodziło o jeszcze coś innego? Jedno jest pewne: to sklep powinien jasno powiadomić klienta, co i za ile sprzedaje. Ale tu sklep sam nie wie - vide wysłanie bloku. Klient jest jeszcze stratny 10 zł, bo drugiego bloku nie wyślą, tak zapowiedzieli. A jednej kartki bym przecież nie zamówiła, szczególnie po raz drugi.

Dodam jeszcze, że na zdjęciu też był blok, tak jak w przypadku innych bloków, nie kartka (w przypadku papierów na kartki na zdjęciu, na zajawce, w tym sklepie są kartki). I to ten sam sklep, który mi notorycznie usuwał produkty z koszyka. Mimo wszystko lubiłam go, ale po dzisiejszym już nie chcę mieć do czynienia i mam nadzieję, że nie będę musiała.

BTW, nawet jak klient nie ma racji, to mu ją przyznaję. Kiedyś ktoś zwrócił książkę za ponad 100 zł, bo mu się coś nie podobało (bez powodu, było kilka zdjęć na allegro, bo książka nie była nowa i miała jedno uszkodzenie, dlatego wrzuciłam kilka jego zdjęć, żeby klient wiedział, co bierze). Wiedział, co brał, ale przyjęłam z powrotem i oddałam kasę, chociaż byłam na tym stratna. Nie wyobrażam sobie wykłócania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.