Pisałam już o Muellerach na stawy skokowe, dodam słów kilka po dłuższym użytkowaniu. Przede wszystkim nie mieszczą się do żadnych butów, tylko do tych. A i tak jest to tak ciężkie zadanie, że bez użycia łyżki i wybicia palców się nie udaje. Metalowe podpiętki są za duże, za długie, za szerokie, nie chcą się zmieścić w bucie.
Wadą niestety okazały się też zawiasy w ortezach. Zawiasy umożliwiają ruch, który najczęściej powoduje przeprost kolana i wybicie biodra - ujechanie nogi jak na lodzie. Zawias się ugina (taka jego rola) i tego ruchu nie blokuje. Dobra orteza jednak ten ruch powinna blokować bezwzględnie. Lepsze byłyby ortezy z tworzywa, na wymiar.
Kolejny problem to wyjęcie stopy z buta. Wyjęcie jej z ortezą jest zwyczajnie niemożliwe. Stopy trzeba wyjąć z ortez, pozostawiając je w butach.
Przypadkiem odkryłam, że jedyne buty, do których te ortezy się mieszczą, są już praktycznie do wyrzucenia - prawy jest przetarty na palcu. Przeraża mnie wizja poszukiwania kolejnych butów, tego rodzaju zakupy są ponad moje siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.