Mam nieuleczalną depresję biologiczną oraz czarnego psa, który wielokrotnie ratował mi życie, i to dosłownie. Ostatnie, z czym mogłabym porównać tę koszmarną chorobę, to pies. Pies, który jest dużo lepszy od większości ludzi, który nigdy nie zawodzi i nie zostawia przyjaciela. Nie znoszę tej książki, wypacza obraz depresji, każdy przecież wie, jakie są psy, więc nic dziwnego, że ludzie depresję tak bagatelizują i pomniejszają. Choroba, która jest jak pies, to cudowna choroba, tak jak pies, nieprawdaż.
To rzeczywiście skrajnie idiotyczne porównanie, nawet nie jest ani trochę "poetyckie". Bagatelizowanie strasznej choroby głupią i nietrafioną metaforą jest nonsensem brzemiennym w skutkach... A zwierzęta w ogóle są na ogół znacznie lepsze od ludzi... Ja jestem co prawda bardziej kociarą, ale nie tak trudno jest znaleźć wiele cudownych, wspaniałych cech, które tak bardzo odróżniają psy od kotów (nie wspominając o ludziach).
OdpowiedzUsuń