***
Czekam na kosmetyczkę. Miała przyjść wczoraj, ale odwołała wizytę. Nawet żeli nie robię dla przyjemności, bo już od dawna nie mam siły nawet paznokci malować. Kiedyś malowanie co 3 dni to była radość i przyjemność, dziś nie mam na to siły i nie wiem, czy to bardziej hipotonia, ból, czy depresja. Ale muszę robić żele, bo nic innego na miękkich paznokciach się nie da, a żele są niezbędne, chociażby dlatego, żeby na co dzień jakoś funkcjonować, móc umyć głowę bez wyrwania paznokci do mięsa, założyć ortezy, uczesać się, ubrać. Inaczej paznokcie haczą, rwą się (dokładnie tak, rozdzierają się, nie łamią). Żele są potrzebne nawet w pracach kraftowych, bo nawet podważenie taśmy washi paznokciem kończy się jego wyrwaniem. Podważenie żelem - już nie. Z żelami można zrobić znacznie więcej rzeczy. Więc dla mnie to nie kwestia estetyki. Zresztą teraz mam już odrosty, a paznokci nie pomalowałam od miesiąca. Ważne, że większość żeli się zachowała i jeszcze mogą mi służyć. Bo niestety od miękkich paznokci żele odpadają dość szybko i łatwo. Paznokieć się ugina, a żel się wtedy podważa. Ale z nimi jestem sprawniejsza niż bez.
Kiedyś pisałam, że każda najmniejsza rzecz w 6a ma znaczenie - to macie przykład. ;)
A dziś mam takie cuda:
I mimo wszystko trochę przyjemności z tego mam, że chociaż raz w miesiącu mam ładnie pomalowane paznokcie. ;)
***
Do ortopedy z tym koszmarnym biodrem umówiono mnie dopiero na 20.04, wcześniej nie ma godzinnego terminu, a doktor zawsze prosi, żeby co najmniej godzinę dla mnie zarezerwować.
***
Planowałam dziś umyć włosy, ale nie wyszło, bo prysznic wisi za wysoko, żebym mogła sięgnąć. :( Muszę zdemontować to wieszadło, bo go nie używam, a tylko uniemożliwia korzystanie. :( Z chemii dziś też nic nie wyszło, bo lało... Oby jutro nie padało! Bo do poniedziałku za daleko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.