"Jedną z najbardziej wyrafinowanych form przemocy, jakie można zastosować wobec dziecka rozwijającego się w spektrum autyzmu, jest odebranie mu możliwości cie-szenia się swoją pasją. Fascynacje i pasje osób ze spektrum w literaturze przedmiotu w sposób podły i obelży-wy nazywa się „autystyczną fiksacją”. Wcale nie lepiej pasje są opisywane przez kryteria kliniczne dla autyzmu, które wskazują na „niewłaściwe ze względu na treść lub nasilenie zainteresowania”, tym samym sugerując ich pa-tologiczny wymiar".
"Szczególnym okrucieństwem jest stosowanie strategii polegającej na udostępnianiu dziecku jego pasji na krótki czas, tuż po tym, gdy zrobi wszystko, czego wymagają od niego inni".
Joanna Ławicka
TO DOTYCZY RÓWNIEŻ DOROSŁYCH. Cały czas piszę Wam tutaj, że bez craftowania nie mam po co żyć - i to nie eufemizm.
"Bo osoby w spektrum autyzmu, tak samo jak wszyscy ludzie na świecie, chcą dzielić swoje pasje z innymi.
Tymczasem w kryteriach diagnostycznych czytamy, że
„dziecko nie przejawia chęci dzielenia się swoimi sukcesami, osiągnięciami i zainteresowaniami”. Tak jest, tak się 37
dzieje, kiedy nikt w otoczeniu nie zwraca uwagi na to, co faktycznie jest źródłem zachwytu dla dziecka. Co gorsza, jeżeli podejmiemy próbę odseparowania dziecka od jego pasji, z pewnością nauczymy je, że jako gatunek ludzki jesteśmy podli, źli, gotowi odebrać wszystko, co ważne.
Wreszcie – że jesteśmy zagrażający i niebezpieczni. Wtedy trudno oczekiwać od młodego człowieka żyjącego w lęku, że będzie chciał dzielić się swoimi sukcesami i osiągnię-
ciami z kimkolwiek".
Joanna Ławicka
To opis działania mojej matki. Gary, sprzątanie, pranie - zawsze były ważniejsze niż ja. Zawsze.
I tak jest nadal. Matkę interesuje tylko, żebym przestała prowadzić blog o eds i o jej przemocy - wypisuje mi o tym w co trzecim mailu. Od lat nie przyszło jej do głowy, żeby zostawić mi choć jeden pozytywny komentarz na blogu o scrapowaniu.
"Osoby w spektrum autyzmu nie są uszkodzonymi, zaburzonymi osobami neurotypowymi, którym coś się popsuło i należy to naprawiać".
Joanna Ławicka
"W naszym przekazie kulturowym wyjątkowo ważną wartością jest bycie podobnym do otaczającej większo-
ści, pod każdym względem. Pozornie, na poziomie czysto deklaratywnym, lubimy podkreślać indywidualizm i niezależność, ale to tylko pociągająca teoria, która nijak nie znajduje potwierdzenia w praktyce. Od dawien dawna w polskim myśleniu o wychowaniu mocno ugruntowany jest lęk o to, „co sąsiedzi pomyślą”. A przez tych sąsiadów należy rozumieć po prostu całe najbliższe środowisko społeczne.
Jest rzeczą oczywistą, że dzieci i młode osoby autystyczne nie wpisują się w ogólnie przyjęte wzorce. Nic zatem dziwnego, że stworzyliśmy cały system placówek i instytucji, których jedynym celem jest sprawienie, by taki człowiek „jak najmniej odróżniał się od innych”.
Zaadaptowaliśmy niemal wszystkie możliwe programy treningów zachowań, jakie gdziekolwiek na świecie zostały wymyślone. Każdego dnia tysiące autystycznych dzieciaków i nastolatków ćwiczy schematy działań, które w teorii mają uczynić ich życie łatwiejszym. U podstaw takiego myślenia leży przekonanie, że lepsze są wyuczone sekwencje słów i gestów – podobne do tych, z których 143
spontanicznie korzysta rozwojowa większość – niż natu-ralna ekspresja konkretnych osób autystycznych.
Tymczasem każdy człowiek rodzi się z określonymi zasobami do wyrażania siebie. I indywidualnymi potrzebami, we wszystkich obszarach. Dziecko autystyczne, jak każde inne, potrzebuje możliwości realizacji swoich potrzeb fizjologicznych, w tym sensorycznych. Potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i zaopiekowania. Potrzebuje troski i uwagi dla swoich emocji, jak „dziwnie” by nie były wyrażane. Potrzebuje kochającego środowiska, któ-
re wspiera, a nie tylko wymaga i oczekuje posłuszeństwa oraz niezawodności. Takiego, które miłość daje, a nie wa-runkuje ją spełnianymi przez młodego człowieka oczekiwaniami. Dziecko potrzebuje możliwości decydowania o sobie, swoim samorozwoju i edukacji".
Joanna Ławicka
"Ludzkie drapieżniki, bo o nich głównie jest ta książ-
ka, potrafią zachowywać pozory, dlatego bywają długo nierozpoznane przez otoczenie. Nieprzypadkowo wybie-rają sobie takie, a nie inne zawody, takich, a nie innych partnerów. Drapieżnik świetnie będzie się czuł w środowisku, w którym z natury rzeczy znajdzie się na uprzywi-lejowanej pozycji, z łatwym dostępem do ofiar. Poszuka partnera, partnerki z gotowością do przyjęcia postawy służebnej. Osoby głęboko przekonanej, że nie jest godna ludzkiej uwagi ani szacunku. Zawodu, w którym bę-
dzie mógł powielać niebezpieczne i toksyczne schematy.
177
Ofiary, którą drapieżnik będzie mógł zmanipulować oraz sprawić, że poczuje się totalnym zerem.
W przypadku drapieżnika nie jest ważne, jaki ma neurotyp. Podobnie jak bez znaczenia jest jego płeć, pocho-dzenie społeczne czy majątek. Drapieżnik może wyrosnąć wszędzie, a jego siłą jest to, że otoczenie nieświadomie się do tego przyczynia. Jesteśmy społeczeństwem silnie kolektywnym. Osoby doświadczające przemocy, szczególnie dzieci, na ogół całym swoim zachowaniem pokazują, że są ranione. Ale nikt tego nie zauważa, bo bardziej rzuca się w oczy niezgodność ich zachowania z naszymi świętymi normami. Istotne jest to, że zachowanie przy-krywające traumę nie podoba się kolektywowi, który dla pozornego utrzymania norm społecznych jest w stanie zrobić niemal wszystko.
Trauma. Według definicji jest to ciężki uraz psychiczny, prowadzący do trwałej zmiany w psychice człowieka.
Stan wywołany czynnikami zewnętrznymi, zagrażający-mi bezpieczeństwu. W następstwie tego urazu człowiek doświadcza utrwalonych trudności z powrotem do zachowań i funkcjonowania sprzed traumy. Dodajmy, że osoby po doświadczeniu traumy są bardzo podatne na efekt retraumatyzacji. A retraumatyzować może bardzo wiele rzeczy. W tym wtórnym procesie dochodzi do po-nownego odczuwania emocji – takich samych lub bardzo podobnych do tych przeżywanych w momencie pierwot-nie traumatyzującym. Retraumatyzować może niemal wszystko. Poczucie cierpienia mogą przywoływać proste bodźce sensoryczne. Zapach, który skojarzy się z momen-tem zranienia, dźwięk albo światło padające w określo-ny sposób. To samo mogą sprawić wydarzenia, słowa, a nawet mimika czy sposób poruszania się podobne do 178
zakodowanych w pamięci podczas tragicznych chwil.
Doświadczenie traumy w najwcześniejszym dzieciństwie nie tylko zakłóca mechanizmy kształtowania się więzi, lecz także – a może przede wszystkim – uszkadza ważne struktury układu nerwowego, które potem już nigdy nie będą mogły pracować w zdrowym modelu funkcjonal-nym. Tak powstaje drapieżnik.
Niszczona przez drapieżniki ofiara zwykle nie ma w sobie zasobów, by przyjść do kogoś i poprosić o pomoc. Zazwyczaj jednak taka osoba na swój sposób komunikuje, że cierpi, ale jej przekaz nie jest jednoznaczny. Trzeba być uważnym i chcieć go usłyszeć. Potrzebna jest również wiedza. Uczymy nasze dzieci rozpoznawania różnych zagrożeń, ale nie uczymy ich rozpoznawania drapieżników.
Co gorsza, od najmłodszych lat, nieświadomie wpajamy im do głów spaczoną wizję rzeczywistości".
Joanna Ławicka
Jest tylko jedna relacja, w której nie musimy dbać o atrakcyjność dla drugiego człowieka – relacja z rodzicami. W każdym razie taka powinna być. Jeżeli jednak 181 w relacji z rodzicami musieliśmy zabiegać o uwagę, bę- dziemy jej rozpaczliwie szukać w wersji bezwarunkowej u innych ludzi. Ale niestety – znalezienie jej u nich jest niemożliwe. W takim przypadku albo sami staniemy się toksyczni, albo będziemy wabić do siebie toksycznych ludzi, albo jedno i drugie. Pewna dziewczynka, która miała w życiu wielkiego pecha i na swej drodze spotkała zbyt wielu ludzkich drapieżników, jak to zazwyczaj bywa – została oddelegowa-na do roli bycia problemem. Zwiedziła dużo gabinetów różnych specjalistów, którzy wymyślali jej kolejne diagnozy i terapie. Widzieli w niej różne rzeczy, ale nikt nie zauważył, że ta nastolatka, z doświadczeniem wystarczającym do obdzielenia armii dorosłych, zwyczajnie cierpi. Gdy ten dzieciak trafił do mnie, tłumaczyłam mu, że robi różne rzeczy, przez które jest wożony od specjalisty do specjalisty, bo ktoś kiedyś zrobił mu krzywdę. Dziewczynka patrzyła na mnie nieufnie, oczami pełnymi łez. W którymś momencie powiedziała: „Cały czas słyszę, że przecież to są wydarzenia z przeszłości, że mam o nich zapomnieć, że życie płynie dalej. A ja się czuję jak kartka papieru, którą ktoś wiele razy miął i szarpał. A potem napisał na niej >przepraszam< tylko po to, żeby znów miąć i szarpać”. Zapytałam, co można zrobić, żeby ta kartka nie była w tak opłakanym stanie. Dziewczyna zamyśliła się na chwilę i odpowiedziała bardzo cichym szeptem: „Głaskać. Od głaskania ta kartka będzie robiła się bardziej wyprostowana”.
Joanna Ławicka
"Nigdy, ale to nigdy przemoc nie jest miłością".
Joanna Ławicka
"Marzy mi się świat, w którym ludzie odwracają się na pięcie od drapieżnika zdolnego mówić „kocham cię”, „troszczę się o ciebie” i ranić do cna w tej samej chwili – niezależnie od funkcji, jaką ten drapież- nik pełni. Nie można kochać i niszczyć. Jeżeli nie umiesz nad sobą panować, jeżeli twoje emocje cię pożerają, jeżeli wciąż i wciąż czujesz głód drugiego człowieka i musisz go osaczać, kontrolować, urabiać na własny obraz i podo-bieństwo – udaj się po pomoc".
Joanna Ławicka