piątek, 30 marca 2018

Męty

Męty ciała szklistego - to takie przeszkadzaje w polu widzenia oka. Mogą mieć różne formy - nitek, kropek, plamek, cieni. Mój męt jest co prawda pojedynczy, ale przyjął formę czarnej nitki i niestety nie pojawia się gdzieś na peryferiach pola widzenia, gdzie można by go zignorować, tylko prawie na środku. Pojawił się 2 dni temu w prawym oku i mocno utrudnia mi czytanie. To bardzo typowy objaw u osób z eds6a, w końcu ta odmiana nazywana jest ocular-kyphoscoliotic i objawy oczne należą do podstawowych.

W eds6a takie męty są na ogół wstępem do zaćmy (która jest typowym objawem 6a, tak jak jaskra i inne choroby oczu) i pojawiają się stosunkowo wcześnie. Tzn. na ogół wcześniej niż u osób bez deficytu HL i/lub HP, które są rodzinnie obciążone zaćmą. Wśród osób zdrowych szczególnie podatne na męty są osoby krótkowzroczne, a krótkowzroczność to kolejny objaw 6a, więc znowu obrywamy. ;)

Męty same w sobie nie są zagrażające ani niebezpieczne. Jeśli jest ich sporo, to najskuteczniejszym sposobem leczenia jest operacja albo laser, ale lekarze na ogół nie chcą leczyć osób z 6a, ponieważ osoby te wymagają wykonywania zabiegu w sedacji, a nie - że tak powiem - na żywca. No i odmawia się leczenia osobom, które nie mają tych mętów dużo, mimo że nawet jeden taki męt usytuowany w środku pola widzenia powoduje u wielu ludzi nie tylko dyskomfort, ale i zaburzenia psychiczne! Skoro tak to działa u statystycznego człowieka, to wyobraźcie sobie, jak to działa na czytelnika, który przez to nie może czytać. Macie to? To teraz wyobraźcie sobie, że akurat czytanie jest jedyną rzeczą, którą możecie robić w życiu. No i tu się zaczyna problem...

Tak, wiem, jest Ivona. I super, że jest. Problem polega na tym, że demencja często nie pozwala mi jej używać. Po prostu nie jestem w stanie i nie jest to mój wybór w najmniejszym stopniu. Tak samo jak nie jest moim wyborem to, że nie mogę czytać książek wizualnie, tylko jestem zmuszona korzystać z Ivony. To demencja i depresja decydują, z czego mogę korzystać. Od roku praktycznie nie używam Ivony, choć wcześniej korzystałam z niej przez kilka miesięcy i tylko tak mogłam czytać. Jeśli nie mogę czytać wizualnie, "ocznie", to nie mam nic. NIC. Bez czytania mogę w ogóle nie żyć, nie będzie różnicy.

Tymczasem ten jeden męt na środku prawego oka powoduje, że nie tylko nie mogę się skupić, ale nakłada mi się na słowa, deformując reprezentacje graficzne słów - tak zmienione słowa są dla mnie nieczytelne. I nie pomaga zamykanie i otwieranie oczu. W dodatku męt porusza się razem z gałką oczną, więc nachodzi na coraz to kolejne reprezentacje graficzne słów. Zatrzymuję się na jednym słowie, potem na drugim, na trzecim... Kręcę głową, czyszczę okulary, trę oko, a męt nadal tam jest. :/ Dziś znikł na kilka godzin, ale pojawił się, jak tylko zaczęłam czytać.

Liczę jeszcze na to, że to nie męt, który już zostanie na stałe, a męt powstały w wyniku stanu zapalnego oka i że zniknie razem z tym zapaleniem. Ale to naciągane, bo gdyby tak było, to jednak w dużo gorszym stanie mam lewe oko, a tam mętów nie ma.

Mogę jeszcze wykupić krople Vitreolent, które rozpuszczają męty. Ponoć w lekkich przypadkach i po długotrwałym stosowaniu przynoszą poprawę. Jeden męt to chyba lekki przypadek, nie?

Tak to wygląda, że bardziej przejmuję się mętem niż zaćmą. Bo wbrew pozorom jest to logiczne. Zaćmę można z sukcesem leczyć, a męta nikt leczyć nie chce, nikogo nie obchodzi, że dla pacjenta jest gorszy niż zaćma.

Mój męt wygląda podobnie, tylko jest cały czarny, jak nitka, nie jest jaśniejszy w środku:



Siedzi na środku pola widzenia, przemieszcza się na boki i w dół, ale zawsze blisko środka. Odczucie jest takie, jakbym cały czas miała paproch na okularach albo jakby mi tuż przed okiem latała muszka owocówka. Naturalnym odruchem jest odganianie jej i nie da się do niej przecież przyzwyczaić. Nie widzę tego męta, jeśli zdejmuję okulary. Tyle że bez okularów już niestety nie funkcjonuję. Kiedyś zakładałam je tylko do czytania, ale od ok. roku noszę cały czas, bo inaczej wszystko jest nieostre.

Spróbujcie czytać, kiedy między okiem a książką cały czas lata Wam muszka. ;(


PS. Czytam ten tekst już od dłuższego czasu, próbuję poprawiać błędy, a potem orientuję się, że to nie błąd, tylko męt. "Jesus Fucking Christ!", jak to leciało w jakimś filmie, ratunku!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.