Szybki post.
Wczorajsza wizyta u nefrologa. Mam szczęście, mój nefrolog nie tylko jest świetnym lekarzem, ale człowiekiem z klasą, skupionym na pacjencie, bardzo empatycznym, każdego pacjenta traktującym indywidualnie. Zawsze dostaję od niego wsparcie nie tylko medyczne.
Ciągnie się dalej zapalenie nerek (cewkowo-śródmiąższowe). To nie jest moje pierwsze, w 6a takie stany zapalne ma się ciągle, bo wiadomo - cała tkanka jest do bani, więc nerki nie są w stanie pracować normalnie. Do tego organizm nie zwalcza ani bakterii, ani wirusów. Dr rozważał, czy mnie nie wziąć do szpitala, i może to faktycznie byłby dobry pomysł (leczenie dożylne jest skuteczniejsze i szybsze), ale nie lubię szpitali i naprawdę zgłaszam się do nich tylko wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia, uprzednio wykorzystawszy wszystkie inne wyjścia. Więc podjęliśmy jeszcze jedną próbę dalszego leczenia. Kolejny antybiotyk na 20 dni - 3 tygodnie to standardowy czas każdej antybiotykoterapii w 6a. 3 tygodnie, nie 1 tydzień, jak zwykle lekarze próbują. I to jakiś antybiotyk, którego w ogóle nie znam, więc mam nadzieję, że nie będzie miał żadnych skutków ubocznych uniemożliwiających branie go. Do tego bateria leków wspomagających. Jeśli to nie zadziała, to bez szpitala się nie obejdzie.
Dr powiedział, że niestety każda kolejna infekcja nerek będzie coraz silniejsza, będzie trwać coraz dłużej i będzie coraz trudniejsza do wyleczenia. Poprzednią leczyłam prawie 3 lata, to ciekawe, ile będę leczyć tę... Spytałam, skąd się te infekcje biorę, przecież uważam, nie wychodzę itd. Dr spytał, czy nie miałam przypadkiem jakiejś infekcji górnych dróg oddechowych. Aż się roześmiałam. Przecież mam cały czas od dzieciństwa przewlekłe zapalenie zatok! Ono się co i rusz zaostrza i wtedy mam dodatkowo zapalenie gardła, krtani, tchawicy. W życiu bym na coś takiego nie wpadła! Zimno powoduje bóle wszędzie tam, gdzie się ma jakiś stan zapalny. Gdyby nie zimno, gdyby nie otwarty balkon, gdyby nie brak grzania we wrześniu, nie miałabym kolek nerkowych. Infekcja wyszłaby tylko w badaniach, jak to było 2 lata temu, wzięłabym jakieś leki i przeszłabym to bezobjawowo. A tak to do niczego. Bo jak już raz się pojawi kolka, to będzie stale nawracać i nie da się z nią zrobić nic poza sorem. Już mi po prostu ręce opadają. I nie wiem, co teraz będzie, bo zaczyna mi się... infekcja gardła i zatok. :/
Nefrolog polecił mi też 2 lekarzy chirurgów zajmujących się operowaniem przepukliny, więc może i ta sprawa się skończy dobrze.
A tak poza tym to kolejne problemy. Urzędy i sąd robią problemy ze sprawą spadkową. Żądają dokumentów, których w ogóle nie mam i nie wiem, czy można je zdobyć bez wychodzenia z domu, bo urząd jeszcze mi nie odpisał. Mam też nadzieję, że jeszcze nie jest za późno na załatwienie udziału w wyborach, bo to już w tym miesiącu! A ja już naprawdę nie mam sił. Nie jestem w stanie o tym wszystkim nawet myśleć, a co dopiero załatwiać i ogarniać. Skoro mam problem z zapamiętaniem, że rano muszę wziąć leki, to jak mam ogarniać inne rzeczy? Przecież ja zapominam, o czym myślę, w trakcie tego myślenia! Wszyscy zapominają, że 6a to nie tylko niepełnosprawność, ale także ZA, demencja i depresja! Już tylko jeden z tych objawów wyłącza innych ludzi z życia, a ode mnie wszyscy wymagają, żebym dawała radę. No więc nie jestem w stanie. Po prostu.
Z OPSu dowiedziałam się, że AON we wrześniu został włączony do jakiejś innej instytucji, więc może się tam teraz poprawi? Przysługuje mi asystent osoby autystycznej, ale od paru lat nie mogę się doczekać odpowiedzi z AONu, a co dopiero asystenta. To właśnie do takich spraw urzędowych jak wyżej ten asystent jest stworzony. Trzymajcie więc kciuki i za to, żeby się w końcu znalazł jakiś asystent dla mnie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.