sobota, 27 maja 2017

Tracę dzień za dniem

Tracę dzień za dniem. Od tygodnia tak jest. Najpierw neuralgia tylko ćmiła, teraz codziennie się rozkręca. Z takich codziennych objawów, które są stale na zmianę albo wszystkie razem, to jeszcze migrena, hipotermia, ataki snu i senność, której nie da się przezwyciężyć, arytmia. Przez te odwołania mam duży problem z sercem. Wysoki puls (co oczywiście przekłada się na zagrożenie życia, vide: pęknięcie serca lub tętnicy) i problemy z oddychaniem, co sprawia, że nie mogę spać, a to z kolei nasila depresję. Depresja i mania towarzyszą mi teraz na co dzień, mimo że biorę na nie 3 leki. Polepszenie po 2 tygodniach przerwy w braniu mirzatenu już nie wróciło niestety.

Każde zaburzenie homeostazy powoduje hipotonię. Ona najbardziej zabiera mi sprawność. :(

Sezon grzewczy trwa cały rok, a mimo to ktoś (elektrownia? wspólnota?) wyłączył ogrzewanie! Zapomnieli, że nie ogrzewa się balkonu na dworze, tylko mieszkanie wewnątrz? A wewnątrz zimnica, szczególnie w łazience, nie można nawet wejść na szybkie siku, bo się truchleje z zimna! Dziś miałam taką hipotermię, że moje szczękanie zębami było pewnie słychać w drugim pokoju. NT na każdym kroku notorycznie narażają cudze życie, ale swojego z takim samym zapałem jakoś już narażać nie chcą.

***
To wczorajsza notka, a dziś? Przespałam większość dnia. Znowu. We wtorek wizyta u neurolog od snu, ale nie sądzę, żeby były jeszcze jakieś opcje dla mnie. :(



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.