Doczekałam się. Jutro o 8 rano mam się stawić w IPiN. Nie wiem, ile to potrwa, ale najpóźniej 26.06 MUSZĘ wyjść, bo następnego dnia mam wizytę w poradni paliatywnej oraz zaczynam turnus rehabilitacyjny.
Wiadomość dostałam tak z dnia na dzień. Miałam moment na decyzję i mniej niż dobę na pojawienie się na oddziale.
Teraz padam na pysk. Pakowanie, szykowanie i drukowanie dokumentacji, zamykanie różnych pilnych i ważnych spraw - dobija. Ledwo się zaraz doczołgam do łóżka. A jeszcze muszę na pocztę, bo jeśli nie teraz, to kiedy? Jak wrócę, będzie za późno.
Ale może ten czas wystarczy na dobranie leków?
https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/994282_608376432514932_685744443_n.jpg
OdpowiedzUsuńJako komentarz nieadekwatne do postu, ale kojarzy mi się z Twoimi relacjami z istotą zwaną M.
How true :)
Usuń