Zawsze narzekam, że skale Breightona i Beightona są tak wąskie, że złapać się na nie mogą osoby, które nie mają nawet EDS. Jeśli jedna dyslokacja na przestrzeni życia wystarczy, a do tego np. biegunka czy niedomykalność zastawek (takie popularne przecież), to mój znajomy, który jest zdrowy, ale dyslokuje sobie bark kilka razy w tygodniu, zostałby zdiagnozowany jako edesiak. Tych kryteriów jest tak bardzo mało, że nie da się ich nie spełnić, mając eds. Po prostu się NIE DA.
Mądry lekarz wykona dodatkowo kilka badań klinicznych, których wyniki są dla EDS charakterystyczne. Doktor, która mnie diagnozowała, wykonała je, i wyszły oczywiste. Nie ma nad czym deliberować.
Dziś czytam, że skalę hipermobilności poszerzono o Reverse Namascar. Ale to wciąż jedynie skala hipermobilności, a nie EDS. Ale lepsze to niż nic.
Jeśli nie musicie - nie próbujcie. Ból jest potworny i dyslokacja barku gwarantowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.