***
To niby notka dzisiejsza, ale napiszę coś, co odnosi się do notki o utrzymywaniu kontaktu i o tym, jak wiele dobrego mimo wszystko dostaję od szajsa. Jakiś czas temu na grupie craftowej (ma Cafe w nazwie, więc tak ją nazywamy) poznałam kogoś. Poznałam tam mnóstwo życzliwych ludzi, z którymi robimy wymiany na priv, wysyłamy sobie stemple i inne supplies, od kogoś dostałam np. blender Prismacolor, którego nie mogłam znaleźć u nas. Jedną z takich osób była Cecily. Nie pamiętam, od czego się zaczęło, ale rozumiemy się bez słów i obie komunikujemy się wprost, otwarcie, czyli tak jak lubię. Jak utrzymujemy kontakt? Głównie poprzez snail mail. Piszemy do siebie kartki mniej więcej raz na 2 tygodnie. Krótkie, nie jakieś epistoły, na które trzeba by potem odpisywać godzinami.
Poza tym jesteśmy w kontakcie na fb - widzimy i komentujemy swoje codzienne posty. Oprócz tego czasami rozmawiamy w msg. Ale nie jak na czacie, tylko każda odpisuje, jak ma ochotę i siłę/czas.
To jest sposób utrzymywania kontaktu dostępny dla aspiego. Cecily mieszka w Stanach, pewnie nigdy się nie spotkamy, ale jakoś nam to zupełnie nie przeszkadza. Tak to wygląda w moim przypadku. Oczywiście nie byłabym w stanie pisać ręcznie do każdego, kogo znam, ale też nie każdy ma ochotę robić kartki - bo robimy je same, a poza tym wysyłamy sobie kawałki sztuki (pieces of small art). ;)
***
Co mi robi demencja? Np. bardzo mocno ogranicza mnie językowo. Prawie już nie posługuję się zdaniami złożonymi. Najbardziej widać to w angielskim - tylko prościutkie konstrukcje, na ogół już błędnie. W polskim jest tak samo, tylko proces zachodzi wolniej. Moja znajomość polskiego jest w tej chwili prawie wyłącznie bierna. Rozumiem prawie wszystko, ale sama wielu słów już nie używam, bo nie przychodzą mi na myśl, kiedy mówię/piszę. Język określa świadomość, więc moja świadomość w tej chwili to świadomość debila. Taka jest prawda.
Niektórzy próbują wykorzystywać moją demencję (np. matka), ale to tak nie działa. Słowa wylatują z mojego wokabularza, ale jeśli już jakichś używam, to robię to jeszcze nadal całkowicie świadomie, więc nie da mi się wmówić, że nie wiem, co mówię.
Żeby tak wszyscy Polacy mieli taką 'demencje' i posługiwali się podobnym językiem (również terminologią naukową) to świat byłby piękniejszy :) Pozazdrościć takiej demencji.
OdpowiedzUsuńDzięki, ale wiesz, demencja ma z czego zabierać, już mi odebrała prawie wszystkie dobre cechy ZA - inteligencję, szybkie i rozumne czytanie i pamięć. :(
UsuńWiększość Polaków nie czyta wcale, a Ty uważasz, że 100 czy 300 książek rocznie to za mało...
UsuńGdyby tak wszyscy Polacy mieli taką 'demencję' i posługiwali się językiem na podobnym poziomie gramatycznym i leksykalnym...świat byłby piękniejszy :) Poza tym prawie nikt nie czyta tyle co Ty.
OdpowiedzUsuńW najlepszym okresie czytałam ok. 1000 rocznie, więc 300 to jest nic. :(
OdpowiedzUsuńNo i kto tutaj jest wyżej funkcjonujący, oni (przeciętni Polacy) czy Ty...
OdpowiedzUsuńNie jest - BYŁ. Wtedy faktycznie tak było. :(
Usuń