Zatoki. Albo też zespół zatokowo-oskrzelowy. Kolejny typowy w eds stan, na ogół przewlekły. U mnie zgrubienia w zatokach i nadmierna ilość wydzieliny (nasilająca się dodatkowo w zimnie) powodowała nie tylko chrypkę i kaszel (który jest ciężkim doświadczeniem w związku z wiotkością całego przełyku i mięśni), ale też ból i skurcze krtani. Wrażenie potworne - jakby się człowiek dusił, co właściwie jest prawdą, bo nie da się wtedy zrobić wdechu - powietrze się nie dostanie ani nosem (zatkany), ani ustami (skurcz). Co ciekawe, głos traciłam tylko kilka razy.
Do 35. roku życia nie wiedziałam, jak to jest normalnie oddychać nosem, nigdy nie miałam drożnych obu dziurek naraz, a nawet jedna działająca nie była nigdy drożna całkowicie, tylko częściowo. I nic nie pomagało. Ani antybiotyki, ani fizykoterapia.
Aż w końcu trafiłam na Laryngolog, która miała swój zawsze skuteczny sposób - 10 zastrzyków domięśniowych z linkomycyny. W ciągu miesiąca zlikwidowała zgrubienia w zatokach, z którymi nie radzili sobie inni przez 30 lat. Bo do leczenia zatok nie można użyć jakiegokolwiek antybiotyku. To musi być antybiotyk, który przechodzi przez kość. Linkomycyna przechodzi, używa się jej nawet do leczenia opornych szczepów gronkowca.
Teraz mam całkowicie zdrowe zatoki. Ale objawy... zostały. Istnieje podejrzenie, że są alergiczne. Rzeczywiście, okazało się, że nabyłam alergie wziewne na prawie wszystkie alergeny, jakie można sobie wyobrazić, i parę kontaktowych. Nie miałam ich wcześniej. Ale to nie rozwiązuje problemu. Nadprodukcja wydzieliny występuje cały czas, bez przerwy, nasila się w zimnie oraz kiedy się kładę. Powoduje, że się najzwyczajniej w świecie duszę; wydzielina i skurcz zamykają światło krtani.
Od 2 lat jakoś oddycham tylko dlatego, że nadużywam xylomethazolinu, który niby powinno się stosować przez bardzo krótki okres. Bardzo chętnie tak zrobię, jak tylko ktoś zlikwiduje nadprodukcję wydzieliny. Nie ma chętnych?
Używam 2 preparatów w sprayu (w tabletkach nie działają) - Xylogelu i Sudafedu.
Xylogel jest o połowę tańszy od Sudafedu, ale też o połowę krócej działa. Nie wiem, jak to się dzieje, bo dawkę mają tę samą. Podejrzewam, że "wstrzykuje" mniej leku do nosa, ma słabsze dozowanie. Sudafed HA poza tym mniej wysusza śluzówkę i gardło (jest też jego zwykła odmiana, bez HA, która wysusza bardziej).
Sudafed HA - ok. 14zł (podrożał, jeszcze niedawno kupowałam za 11zł).
Xylogel - 7zł.
Ostatnio zakupiłam zapas na Allegro, wyszło taniej.
Takie małe coś, a nocy bez tego nie ma. Po prostu nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.