Ćwiczenia na palce mają dokładnie takie zadanie - nie wyrabianie mięśni, tylko ścieżek nerwowych! Bo mózg wybiera najprostszą drogę, czyli przeprost, tak mu najłatwiej. Pod wpływem ćwiczeń ma zacząć wybierać brak przeprostu. To samo z rowerkiem. Nie należy się forsować, tylko jechać POMAŁU, kontrolując biodra, kolana, stopy, żeby były w jednej linii, łokcie, żeby się nie przeprostowywały itd. Przecież na początku każdy staw, każda kończyna i miednica fruwały, jak chciały, każde w inną stronę. Patrzyłam na swoje odbicie w oknie i nie wierzyłam, że tak to wygląda. Jak pajacyk na sznurkach, z których każdy ciągnie w inną stronę.
Dlatego po niby prostych i niemęczących ćwiczeniach pot się leje - taka kontrola jest POTWORNIE wyczerpująca, kiedy się nie ma propriocepcji.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, że są świadomi swojego ciała. Po prostu wiedzą, gdzie w danym momencie ono się znajduje i w jakiej pozycji. Edesiak tego nie wie. Wie tylko tyle, ile jest w stanie skontrolować wzrokiem. I im mniejsza aktywność hydro, tym mniejsza propriocepcja. Można ją ćwiczeniami nieco poprawić, ale nigdy nie będzie działać poprawnie. Intencjonalne kontrolowanie każdej części ciała w każdej chwili jest po prostu niemożliwe.
Na fizjo robię skomplikowane ćwiczenia stabilizacyjne i nie wybijam niczego, a w domu na drodze do łazienki - rzepkę i biodro jednocześnie. Bo na fizjo się KONTROLUJĘ. Bo tylko ćwiczeniami jestem w stanie powiedzieć mózgowi, jak ma używać moich stawów.
Mimo wszystko i tak najwięcej mi dają bierne ćwiczenia z Fizjoterapeutą. Sama jego praca, za każdym razem od nowa dokładnie to samo, bo co tylko naprawi, natychmiast się schrzani. Bez tego byłabym jedną wielką spastyczną kukiełką bólu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.