Pokazywanie postów oznaczonych etykietą T-Mobile. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą T-Mobile. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 listopada 2018

Wycieczka do T-Mobile

Siły mi już opadły, więc dobra, będę pisać tę notkę w kawałkach.

Spadło na mnie masę problemów, głównie prawnych, ostatnio. Od jakiegoś czasu bujam się z T-Mobile.  Telefon był mój. Najpierw był moim telefonem służbowym, po rozwiązaniu firmy - prywatnym, ale formalnie zapisanym na tatę. Jednak to do mnie przychodziła faktura i to ja ją opłacałam. Gdybym była nieuczciwa i nie napisała im o śmierci taty, to wszystko byłoby ok, nie byłoby sprawy. Ale jestem za uczciwa, mam to po tacie. Zażądali skanu aktu zgonu, a potem stwierdzili, że bodajże 12 grudnia wyłączą mi telefon.

Zrobili też machloję z abonamentem. W listopadzie spłaciłam ostatnią ratę za telefon, czyli od tego momentu mój abonament powinien był kosztować mniej. Tyle, ile poprzednio. Ok. 25 zł plus Internet. No i tu pierwszy problem. Przyszła kolejna faktura, już po odliczeniu raty za telefon, a wysokość ma taką, jakbym nadal za ten telefon płaciła. Pierwsza machloja. I nie da się nic zrobić. Bez scedowania numeru na mnie, nie można zmienić taryfy. I owszem, do osób sprawnych firma wysyła kuriera, a do ciężko chorych nie i mam się stawić osobiście. I to szybko, bo ok. 12.12 mi telefon wyłączą. Ale jak to zrobić, skoro jest zima? W T-Mobile nie zauważyli, że każde wyjście na taką pogodę to zagrożenie życia, walka o życie?

Zimno było cały czas, ale wybrałam chociaż dzień słoneczny, bez deszczu i wiatru. Miał być 1 stopień, ale założyłam zimowy bardzo ciepły płaszcz z futrem na karku i w kapturze. Noszę go od I roku studiów, na karku zawsze się pociłam, bo to było za ciepłe, ale bałam się teraz zziębnąć. I buty. Opiekunka pomagała mi założyć buty. Pierwszy raz w życiu okazało się, że absolutnie żadne nie wchodzą na moje spuchnięte od obrzęków limfatycznych stopy. Weszły tylko adidasy. Stare już, letnie, więc oczywiście przemarzłam, ale co miałam robić? Ale to oznacza, że nawet gdybym chciała, to nie mam jak wyjść. Jak mam wyjść zimą bez butów?!

Już w drodze do galerii się zaczęło.

1. Ból pęcherza i nerek. Dopiero co skończyłam antybiotyk  i miałam nadzieję, że już tak zostanie, że ten stan zapalny mam już za sobą. 2.5 roku leczenia i antybiotyków chyba wystarczy. Niestety był mróz i zniszczył wszystko, co się dało.

2. Potem inne stany zapalne, które wyłażą przy każdym zimnie. Zapalenie zatok, problem z oddychaniem. Zatoki zawalone flegmą, mogę oddychać jedynie ustami, a więc można się spodziewać, że będzie zapalenie gardła, krtani, tchawicy. Ten stały zespół zapaleń też dopiero co przeszłam i skończyłam antybiotyk - a jeszcze do galerii nie doszłyśmy!

Przepukliny obydwie i stawy biodrowe sprawiały, że siedziałam, jakbym była żywcem nabita na jakieś ostrza zamiast stawów biodrowych. Kto nie spróbował, to nie będzie wiedział, o czym mówię. :(

3. Stawy. Do tej pory PRP w kolanach świetnie działało. No to przestało. Wróciło wszystko, co było. To kolejna sprawa, która uniemożliwia chodzenie, obok bólu i hipotonii.

4. Reynaud. Normalnie to tylko dziwny kolor na palcach. A wtedy pojawił się koszmarny ból w palcach. Im ciemniejszy kolor, tym większy ból. Po powrocie do domu było najgorzej, ból nagle eksplodował, jakby mi ktoś palce podłączył do prądu. Jak przy neuropatii, tylko ciągle, a nie raz na jakiś czas. Ręce mi to wyłączyło z użytku na długo.

Na splinty nikt jeszcze nie opracował rękawiczek i to jest duży problem.


5.  Stopy. W tych cienkich adidasach przemarzły, zanim dotarłyśmy do galerii. A od stóp łatwo się rozchorować, więc ryzyko jest nadal. Pojawiła się hipotermia, potem drgawki. Nie wiem, jaką miałam temperaturę, bo nie miałam ze sobą termometru. Ale już ruszył proces, hipotermia, jeśli się jej nie przerwie ogrzaniem, będzie się nasilać i coraz bardziej zagrażać.

6. Żeby było zabawniej, opiekunka odkryła, że pod mostkiem okularów, w miejscu, gdzie mostek opiera się na środku nosa całym ciężarem, zaczyna mi się odleżyna. Nigdy nie miałam odleżyny w tym miejscu i nie słyszałam, żeby ktokolwiek miał. Popularne są jedynie odciski. Mogą pękać, wylewać się, ale nadal to tylko odciski, jak na stopach. A tu normalna odleżyna, gąbczasta tkanka podeszła limfą i krwią. Za moment byłaby to ropa. Na szczęście zaczęłam smarować Ilexem, a Ilex wysuszył tę gąbczastą część i odpadła dziś rano. Teraz szukam żelowych nakładek na mostek, ale ciężko znaleźć, wszędzie są jakieś dziwne, krzywe, symetryczne. Taka nakładka powinna mieć 3x12 mm. Taki paseczek. Powinna być żelowa, przezroczysta, bo oprawki też mam przezroczyste i inne nakładki będzie mi widać. Jeśli ktoś gdzieś widział, to proszę o cynk.

Jak dojechałyśmy do domu, to opiekunka zobaczyła, jaki jest efekt wychodzenia w taką pogodę i jazdy wózkiem po totalnie nieprzystosowanej powierzchni. Nie byłam w stanie ustać na nogach, wyprostować się, trzęsło mną jak przy parkinsonie. Nie czułam ani dłoni, palców, ani stóp. Nie kontrolowałam ciała. Ludziom się myśli, że ON sobie wygodnie siedzi na wózku, no to proszę, zamieńcie się ze mną na to wszystko, co opisałam powyżej, i na konsekwencje krzywych powierzchni. Jazda po czymś takim wymaga potwornej siły, spinania mięśni, cały czas trzeba być w gotowości, żeby nie spaść z wózka. Przy hipotonii to jest raczej pobożne życzenie. To opiekunka musi tak prowadzić wózek, żeby mnie z niego nie zrzucić. W wielu miejscach musiała np. pokonywać podjazd tyłem, bo przodem się nie dało, był krawężnik, zamiast podjazdu. Jest po prostu fatalnie. Nie wiem, kto to odbierał, kto na to pozwolił. Przecież latem hipotonia jest tak duża, że nie można się utrzymać w wózku, który jedynie stoi, a co dopiero, gdyby się poruszał!

Moja biblioteka wygląda tak:



Oczywiście nie ma żadnej windy.

Słuchajcie, jaki cyrk z T-Mobile. Najpierw mnie straszyli, że mi wyłączą telefon. Że mam przyjść osobiście zrobić cesję. Nie przysłali mi kuriera, chociaż do osób sprawnych wysyłają. I naprawdę nie ma znaczenia typ umowy, podpisuję się przecież tak samo, nie inaczej. Dokumenty też mam te same. T-Mobile odbiera prawo do posiadania telefonu osobom niepełnosprawnym niewychodzącym z domu, leżącym, ciężko chorym. Takie osoby mogą mieć telefon na kartkę na innego członka rodziny. Z jakiej racji w ogóle? Dlaczego nie na siebie? Są osobami prawnymi, mają takie same prawa jak każdy sprawny, należy im się taki telefon, jakiego potrzebują. A poza tym na jakiego członka rodziny, skoro tata nie żyje?

W mailu konsultanci byli zgodni, że wszystkie warunki spełniam, spłacone są raty, nie mam zobowiązań, mogę robić cesję. W salonie inaczej. Olali to, co napisali konsultanci. Usłyszałam, że nie mogę zrobić cesji, bo zalegam z opłatą. Po sprawdzeniu okazało się, że z niczym nie zalegam, przyszła po prostu faktura, której termin to koniec listopada, więc oczywiście z niczym nie zalegam. Ale i tak mi cesji nie zrobią bez zapłacenia faktury. Tak więc ok, mogę zapłacić od ręki i kartą, i gotówką, jak sobie wolą. Znowu mi odmówili. "Ma pani zapłacić fakturę, ale my nie przyjmiemy pieniędzy". No ręce już opadają! Jak można tak kłamać raz z jednej, raz z drugiej strony! Jak można wymagać, żeby ciężko chora osoba ryzykowała życiem, bo oni chcą mi w oczy popatrzeć w salonie, a nie u mnie w domu, chociaż jaka to niby różnica? A z tego patrzenia w oczy nie wynikło nic, mimo że spełniłam wszystkie wymagane warunki, o których pisali konsultanci.

Gdzie mogę zgłosić takie traktowanie ON? Bo nie ulega wątpliwości, że to dyskryminacja. UOKiK mi kiedyś odmówił pomocy pod pretekstem, że oni się nie zajmują bankowością, to teraz mi napiszą, że nie zajmują się telefonią. Więc gdzie? Czy jest jakiś urząd dla telefonii? I drugi - czuwający nad dyskryminacją obywateli? Bo tego nie można tak zostawić, choćby i dla zasady...

Przepraszam Was za chaos, ale piszę to we śnie. Obudziłam się o 2 w nocy i piszę. Autentycznie już w jakiejś części śpię. Widzę jakby mech, futerko na prawej stronie klawiatury. To urocze. ;) Ale jak tego nie opiszę teraz, to nie opiszę nigdy.

No i tak to wyglądało. Naraziłam się na tyle cierpienia, które niestety nie jest jednorazowe i trwa nadal, a T-Mobile nie zrobił nic, absolutnie nic. Usłyszałam, że w systemie jest zaznaczone, że 16.12 telefon ma być już na kartę. Może wtedy przez dobę nie działać. Obym wtedy nie potrzebowała pogotowia! A latem i tak będę musiała się do nich udać i jednak scedować telefon na mnie. Konsultant obiecywał, że mi telefonu NIE wyłączą. Czyli inaczej niż ci konsultanci mailowi. Nie wiem, komu wierzyć.

Jak będzie ciepło, to przejdziemy tę samą drogę i będę robić zdjęcia wszystkim wertepom, fikcyjnym podjazdem albo ich brakowi, bo to jest skandal. Nie wiedziałam, że jest aż tak bardzo źle. Dlaczego ON z Tarchomina nie protestują? Nie rozumiem. Zwłaszcza ci sprawniejsi mogliby coś zrobić.

A Galeria Północna przystrojona świątecznie.



I szczurzo. :)