O różnicy między hipermobilnością a zespołem hipermobilności już pisałam, ale dopiero dziś znalazłam odpowiedni przykład:
Zwróćcie uwagę na dziewczynę. Tylko osoba z hipermobilnością może być tak giętka, ale jednocześnie NIE Z ZESPOŁEM hipermobilności. Gdyby bowiem miała zespół hipermobilności, ból nie pozwoliłby jej na takie poruszanie się i przy każdym ruchu miałaby dyslokację za dyslokacją. Nie byłaby w stanie chodzić - potrzebowałaby ortez. Byłaby po prostu mocno niepełnosprawna.
Osoby z hipermobilnością często zostają akrobatami, tancerzami, gimnastykami artystycznymi. Zdarza się, że ta hipermobilność po latach pracy powoduje utratę kontroli nad stawami, tancerze baletowi czasami doprowadzają do niekontrolowanych przeprostów, które uniemożliwiają tańczenie. Nadal jednak nie jest to zespół hipermobilności - zespół nie dotyczy jedynie stawów, dotyczy wszystkiego: mięśni, ścięgien, więzadeł, ścian narządów wewnętrznych, naczyń krwionośnych itd. O ile hipermobilność można nabyć, o tyle zespół hipermobilności jest wrodzony i nie umożliwia normalnej sprawności.
Z zespołem hipermobilności nie można normalnie żyć i nie można go nie zauważyć, w przeciwieństwie do hipermobilności, która może nawet uchodzić za nadsprawność. W hipermobilności ma się tkankę rozciągliwą, co umożliwia sprawność większą niż przeciętna; w zespole hipermobilności ma się tkankę rozciągniętą, co oznacza niepełnosprawność. W hipermobilności ma się normalną propriocepcję, w zespole hipermobilności jest ona upośledzona.
W EDS ma się zespół hipermobilności, nie hipermobilność, dlatego takie akrobacje po prostu nie są możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.