W środę miałam szczepienie na covid. Szczepiona byłam Pfizerem, choć w eds zaleca się modernę. Najważniejsze jednak, żeby była to szczepionka mRNA, więc tylko te dwie wchodzą w grę w typie 6. Zaleca się szczepienie w szpitalu i pozostanie tam na dobę obserwacji - co w Polsce oczywiście jest pomijane niezgodnie ze sztuką lekarską.
Ja nie dostałam skierowania z przychodni, choć wg ustawy to przychodnia pierwszego kontaktu ma wystawić skierowanie i na szczepienie moderną, i na szczepienie w punkcie mobilnym. Moja przyjaciółka poświęciła jakieś 2 tygodnie na wydzwanianie, gdzie się da, i próby uzyskania tego, co prawnie mi się należy - to na nic. Polska łamie prawo, która sama wymyśliła. Mało tego, dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji nie ma nawet transportu do punktu szczepień!! Choć ten transport jest dla wszystkich innych, sprawniejszych.
Poniżej będę na bieżąco wklejać relację z efektów ubocznych szczepienia Pfizerem w eds6a. I żeby było jasne - my nie mamy szansy przeżycia covidu, więc jakiekolwiek by te efekty uboczne nie były, to wybór jest taki: albo to, albo śmierć. Więc tak, jeśli macie eds6a - SZCZEPCIE SIĘ!
26.05
Pierwsza dawka Pfizera. Na razie zero reakcji, jak po szczepieniu na żółtaczkę.
Za to boli mnie wszystko, hipotonia też koszmarna. Przy wstawaniu z wózka uszkodziłam mięsień barku (oparłam się na ręce), a na wertepach (punkt nieprzystosowany) chyba zdyslokowali mi jakiś kręg lędźwiowy, ból coraz większy, bo to okolica zwężenia kanału kręgowego.
Punkt koszmarny, nie dla ON, ale ludzie tam na miejscu bardzo sympatyczni i pomocni.
Bez Gosi i jej Mamy nic by się nie udało, chociaż żal mi, że przenieśli mi szczepienie akurat na dzień matki, bo mama Gosi jest fantastyczna i dziewczyny nie mogły tego dnia poświętować przeze mnie.
Na razie tak jak co dzień - ból głowy, uczucie świecenia, zaraz pewnie migrena i neuralgia. Na razie poza bólem i hipotonią wynikającymi z samego wyjścia nic się nie dzieje.
3h po szczepieniu: Pierwszy objaw: 37 stopni mam. U mnie to już gorączka, o 2 stopnie wyższa temperatura niż mam normalnie. A najzabawniejsze, że nadal jestem wyziębiona, reynaud na palcach od zimna.
Boli przy dotyku, więc drapię, szorując rękawem ;> Ale swędzi tylko okolica szczepienia. Wczoraj w nocy swędziało całe ciało, nie dało się spać, więc to jest pikuś.
Dziwnie. Gorączka taka sama, stoi w miejscu, a atak potu tak gorącego, że aż mi duszno. Normalnie w atakach potu pot jest lodowany, powoduje hipotermię, choroby dróg oddechowych, a nie duszności.
Saturacja spadła do 90 - taką miałam dziś przed wyjściem.
27.05
W nocy dopiero nastąpiło to, co miało - nasilenie wszystkich stanów zapalnych i bólów jednocześnie. Faktycznie tak jest. No to będzie jednak ciężko. A po 2. dawce jest jeszcze gorzej, to już nie wiem, czego się spodziewać. Nigdy dotąd nie było tak po żadnej szczepionce.
Ogólnie w eds jest tak, że jak się pojawi jakiś objaw, to już zostaje, nie da się go pozbyć. I nie wiadomo, czy tak samo będzie z konsekwencjami szczepienia. Zastanawia mnie, czemu akurat te szczepionki są takie skrajnie ciężkie, przecież na inne w eds się tak nie reaguje. Tzn. na te, które można przyjmować, bo np. nie można ani tych na grypę, ani tych powodujących zachorowanie, czyli nie mRNA. Na mRNA nie powinno być takiej reakcji, skoro nie powoduje zachorowania. Dziwne to.
Ale gorączki nie ma!
28.05
Do tego ból całego ciała, tkanki miękkiej, mięśni, ścięgien, więzadeł - mam problem, żeby wstać, chodzić, pójść do wc. Ból nie jest jak przy grupie (grypowe objawy w dysautonomii ma się przecież codziennie), tylko jak po ostrym zapaleniu mięśni po antybiotyku na nerki.
Od wstawania z wózka - najprawdopodobniej naderwany mięsień w łydce akurat w miejscu, gdzie mam przewlekłe zapalenie żył i bóle zakrzepicowe.
Plus prawy bark - ból się nasila, zamiast maleć.
Dziś oczywiście nażarłam się vigilu, choć nie działa na senność, powstrzymuje tylko atak snu, ale nie zmniejsza senności na tyle, żeby się dało czytać czy scrapować.
21:43 - atak potu się nasila.
PS. Wpadłam dziś na suszarkę, która stoi w przedpokoju oparta o ławkę, bo ktoś jej nie odebrał, choć się umówił (dziewczyna sobie nie przyszła, bez ostrzeżenia, podobnie dziewczyna, która miała odebrać rowerek).
W nocy to samo co wczoraj - hipotermia i atak potu całą noc.
Dodatkowo neuralgia. Wybudziła mnie, więc zapewne od leżenia na lewym boku, bo migreny nie miałam. Neuralgia się utrzymuje mimo leków.
Znacznie nasiliły się też skurcze - niemal każdy ruch je teraz powoduje - ale właśnie głównie w nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.