piątek, 31 marca 2017

#życie codzienne, czyli o demencji i jeszcze o kontakcie

Telefon mam do reklamacji. Nie wysyła zdjęć ani na onet, ani na gmaila, ani na google drive. Tzn. wysyła, ale tak gdzieś 1/3 z wysłanych albo wcale. Wysyła JEDYNIE na szajsa, a to jest nieakceptowalne, bo szajs niszczy jakość. Szkoda, bo to nowy telefon i poza tym najlepszy, jaki miałam, najlepiej przystosowany. 

***
To niby notka dzisiejsza, ale napiszę coś, co odnosi się do notki o utrzymywaniu kontaktu i o tym, jak wiele dobrego mimo wszystko dostaję od szajsa. Jakiś czas temu na grupie craftowej (ma Cafe w nazwie, więc tak ją nazywamy) poznałam kogoś. Poznałam tam mnóstwo życzliwych ludzi, z którymi robimy wymiany na priv, wysyłamy sobie stemple i inne supplies, od kogoś dostałam np. blender Prismacolor, którego nie mogłam znaleźć u nas. Jedną z takich osób była Cecily. Nie pamiętam, od czego się zaczęło, ale rozumiemy się bez słów i obie komunikujemy się wprost, otwarcie, czyli tak jak lubię. Jak utrzymujemy kontakt? Głównie poprzez snail mail. Piszemy do siebie kartki mniej więcej raz na 2 tygodnie. Krótkie, nie jakieś epistoły, na które trzeba by potem odpisywać godzinami. 

Poza tym jesteśmy w kontakcie na fb - widzimy i komentujemy swoje codzienne posty. Oprócz tego czasami rozmawiamy w msg. Ale nie jak na czacie, tylko każda odpisuje, jak ma ochotę i siłę/czas. 

To jest sposób utrzymywania kontaktu dostępny dla aspiego. Cecily mieszka w Stanach, pewnie nigdy się nie spotkamy, ale jakoś nam to zupełnie nie przeszkadza. Tak to wygląda w moim przypadku. Oczywiście nie byłabym w stanie pisać ręcznie do każdego, kogo znam, ale też nie każdy ma ochotę robić kartki - bo robimy je same, a poza tym wysyłamy sobie kawałki sztuki (pieces of small art). ;)

***
Co mi robi demencja? Np. bardzo mocno ogranicza mnie językowo. Prawie już nie posługuję się zdaniami złożonymi. Najbardziej widać to w angielskim - tylko prościutkie konstrukcje, na ogół już błędnie. W polskim jest tak samo, tylko proces zachodzi wolniej. Moja znajomość polskiego jest w tej chwili prawie wyłącznie bierna. Rozumiem prawie wszystko, ale sama wielu słów już nie używam, bo nie przychodzą mi na myśl, kiedy mówię/piszę. Język określa świadomość, więc moja świadomość w tej chwili to świadomość debila. Taka jest prawda.

Niektórzy próbują wykorzystywać moją demencję (np. matka), ale to tak nie działa. Słowa wylatują z mojego wokabularza, ale jeśli już jakichś używam, to robię to jeszcze nadal całkowicie świadomie, więc nie da mi się wmówić, że nie wiem, co mówię. 


7 komentarzy:

  1. Żeby tak wszyscy Polacy mieli taką 'demencje' i posługiwali się podobnym językiem (również terminologią naukową) to świat byłby piękniejszy :) Pozazdrościć takiej demencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ale wiesz, demencja ma z czego zabierać, już mi odebrała prawie wszystkie dobre cechy ZA - inteligencję, szybkie i rozumne czytanie i pamięć. :(

      Usuń
    2. Większość Polaków nie czyta wcale, a Ty uważasz, że 100 czy 300 książek rocznie to za mało...

      Usuń
  2. Gdyby tak wszyscy Polacy mieli taką 'demencję' i posługiwali się językiem na podobnym poziomie gramatycznym i leksykalnym...świat byłby piękniejszy :) Poza tym prawie nikt nie czyta tyle co Ty.

    OdpowiedzUsuń
  3. W najlepszym okresie czytałam ok. 1000 rocznie, więc 300 to jest nic. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. No i kto tutaj jest wyżej funkcjonujący, oni (przeciętni Polacy) czy Ty...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.