wtorek, 25 kwietnia 2017

Drukarka story

Nie jest łatwo. Trochę żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia biurka, zanim zaczęłam je sprzątać. Pokazałabym Wam, jak wygląd depresja. I brak miejsca/szafki na wszystkie rzeczy w domu. Na razie zdjęłam z biurka stos papierów, mat, stempli i wszystkiego innego z prawej strony, przed starą drukarką, oraz stos pocztówek i innych przydasi z lewej strony. Na zdjęciu nie widać prawie żadnej zmiany. Problem polega nie tylko na tym, że depresja, ból, hipotonia nie pozwalają mi się za to porządnie zabrać. Polega też na tym, że po prostu - jak już to zdejmę - nie mam gdzie tego pochować. Nie mam na to szafki. Nie mam w ogóle miejsca. Czyli znowu na podłogę?


Drukarka, nawet postawione szerszym bokiem  stronę kompa, nie ściany, zajmie mi pół biurka. Muszę zabrać nie tylko przydasie, ale też szafeczkę z żelopisami i markerami stojącą obok starej drukarki. Pomyślałam, że przestawię ja na lewą stronę, bo muszę je mieć pod ręką, ale w r=takim razie muszę zdjąć z biurka wszystko, co stoi po lewej. Nie mam pojęcia, jak to zrobić, czy będę mieć na to siłę, i gdzie to pochować. Zwłaszcza że to też są rzeczy często używane, właśnie dlatego leżą na biurku.

To wszystko wymaga ode mnie nieprawdopodobnego wysiłku i podwójnej dawki bunondolu. A i tak jest źle i będę to długo odchorowywać. A nie mogę tego scedować na kogoś innego, bo przecież muszę wiedzieć, gdzie to potem będzie leżeć.

No i teraz szczury kochają to biurko, a po odgruzowaniu już pewnie nie będą. ;>

***
Po paru godzinach ja ledwo żyję, a na biurku nadal pobojowisko, ale szufladki są już bliżej monitora, markery ustawiłam na niej. A kubeczki - po lewej stronie. Ale nadal masa przydasiów bez miejsca docelowego. I zostało zmiatanie śmieci z biurka. ;)


***
Po kolejnych godzinach do zaopiekowania zostały mi tylko te 2 pudełka. Jestem z siebie dumna. Ale wymęczona też.




***
Chyba zrobiłam sobie źle. Nie dałam wczoraj opiekunce recepty na Xifaxan do wykupienia, bo Xifaxan jest drogi, nie mam tyle, muszę poczekać, aż przyjdzie kasa za leki z fundacji. A obawiam się, że recepty na antybiotyki są ważne tydzień. W czwartek jeszcze kasy nie będzie, a w poniedziałek pewnie recepta będzie już nieważna. Opiekunka wczoraj, jak jej to powiedziałam, stwierdziła, że to właśnie jest bieda. Nigdy nie myślałam o sobie w takich kategoriach, ale coś w tym jest. Odkąd nie mogę pracować, ciągle nie mam na coś, na jedzenie, na leki. To wybór - albo kupię jedzenie, albo kupię leki. On mnie przerasta.

***
Najczęściej się dyslokuję w nocy przy zmianie pozycji. Przed chwilą zdyslokowałam palec u nogi, najmniejszy, kiedy próbowałam położyć nogę na półce pod biurkiem. Zawsze tak robię i półleżę na fotelu. Zawadziłam o wieżę, która tam stoi. ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.