Dlaczego w ogóle się publicznie zastanawiam, co zrobić z tym blogiem?
Miałam w życiu ok. 11 blogów. Tyle naliczyłam, możliwe, że było więcej. Większość przed uaktywnieniem się na fb; jeden już w erze fb, ale za bardzo się z nim nie wyrywałam (mam go zresztą nadal). Kiedy mi się nudziły (a wcześniej czy później los ten spotkał każdy z tych blogów), po prostu je likwidowałam bez słowa i bez zastanawiania się nad tym, a już na pewno bez pisania notek na ten temat i angażowania w to ewentualnych czytelników. Dlaczego? Bo te blogi nie były dla mnie aż tak istotne, żeby się nad nimi roztkliwiać - ot, pisałam sobie a to recenzje, a to notki z życia wzięte, a to wrzucałam zdjęcia. Raz szerzej rozpuściłam wici o blogu, bo wyprowadziłam się do Krakowa i jedyny kontakt ze znajomymi miałam przez tepsiany modem i maile raz dziennie, więc założyłam bloga, żeby dawać znak życia i zależało mi, żeby znajomi wiedzieli, że mnie szlag nie trafił.
Ten blog jest inny. Kiedy go zakładałam, był jedynym źródłem wiedzy o eds6a w Polsce i tak jest nadal. Tagi systematyzują całą wiedzę o 6a, jaka istnieje w bazach medycznych, bo zawiera również artykuły anglojęzyczne. Chyba nie skłamię, jeśli napiszę, że nie ma nigdzie indziej miejsca, gdzie ta wiedza zebrana byłaby w jednym miejscu.
Więc zlikwidowałabym bloga...ALE! Co będzie, jak znajdę jakąś nową informację? Komu ją przekażę? Co z nią zrobię? Kilka dni temu ktoś mnie poprosił o link do portalu, gdzie mógłby znaleźć info o 6a. Cóż, ten "portal" to właśnie ten blog. Nie ma innego miejsca. Więc nie zlikwiduję bloga, co najwyżej przestanę dodawać nowe posty.
BTW, ten blog jest źródłem wiedzy także dla mnie samej. Bo co prawda wszystkie linki mam w zakładkach przeglądarki, ale tutaj są usystematyzowane tagami. A od pewnego czasu już wiem, że demencja postępuje dużo szybciej, niż myślałam. Co i rusz znajduję na własnym blogu notki, których nie rozpoznaję, i nie mogę się nadziwić, że to wszystko kiedyś wiedziałam. Już nie wiem. Także dlatego nie ma sensu mnie pytać o szczegóły - ja już nie wiem tego, co znajdziecie na blogu.
Rozumiem, że można nie wiedzieć, co napisać. Że można nie chcieć nic pisać. Rozumiem, bo przecież sama tak mam - zajrzyjcie pod poprzednią notkę - wszystkie komentarze zostały bez mojej odpowiedzi, bo chociaż chciałabym umieć na nie odpowiedzieć, to nie umiem. Nie wiem jak. Nie potrafię. Nie mam siły. Nie mam mocy - tak się teraz ładnie mówi. Żałuję, że na blogspocie nie ma opcji lajkowania. Ale ta opcja jest na fb, na fan page'u. Lajkujcie, proszę. To bzdura, że facebookowy like znaczy, że się coś lubi. On znaczy wiele rzeczy, m. in. "dziękuję, że dałaś znać", "przeczytałem", "byłem tu" i milion innych. A autor(ka) tekstu przynajmniej wie, że nie pisze do ściany. To ważne. Lajkujcie, proszę.
A ja dalej pomyślę, czy może i w tym roku nie zgłosić bloga do Bloga Roku.
Dagmara zgłaszaj :) Ja to już zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńwyślij mi proszę namiary na fb...
OdpowiedzUsuńa ponadto popieram: zgłaszaj blog na Blog Roku. to ważne..
Sądzę, że Twój blog jest ważny i powinien zostać. Na moim blogu jest też odnośnik do Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Blog Roku, to zgłaszaj. ;)
Juz pod poprzednim postem mialam pisac i nie zdazylam.
OdpowiedzUsuńTroche wiecej dzieki tobie zrozumialam, duzo sie nauczylam i zawsze bede za to wdzieczna.
Mysle ze ten blog to naprawde kawal dobrej roboty wiec ciesze sie, ze zdecydowalas go zostawic w sieci. A Blog Roku - z pewnoscia warto rozwazyc.