Zazdroszczę ludziom "pierwszych objawów" - w depresji biologicznej takich nie ma, bo się z nią człowiek rodzi.
Zazdroszczę, że mogą siebie zmusić do wstania - w depresji biologicznej nie ma takich procesów decyzyjnych, więc nie można "się zmusić".
Zazdroszczę, że mogą racjonalizować i "postanowić", że będą żyć, funkcjonować, opiekować się partnerem, psem - w depresji biologicznej nie można nic "postanowić", bo to nie depresja reaktywna i nie da się jej "leczyć" siłą woli.
Zazdroszczę ludziom, którzy mogą wskazać powód depresji ("przeprowadzka"?!) - depresja biologiczna nie zależy od czynników zewnętrznych.
Zazdroszczę ludziom, którzy mogą coś udawać, ukrywać depresję i pracować - biologicznej nie da się ani ukryć, ani zmusić jej do pracy.
Zazdroszczę ludziom, kiedy mogą w depresji tworzyć - to prawda, że niewielka depresja pomaga w tworzeniu, ale... nie biologiczna.
Zazdroszczę ludziom, dla których depresja jest ich częścią - moja nie jest częścią mnie, jest jak rak, który żre tkankę, rak rozsiany, nieusuwalny.
Zazdroszczę ludziom, którzy mają okresy remisji w życiu, kiedy leki działają - na biologiczną nie działają żadne, remisja to nieosiągalny luksus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.