Nie jestem uczulona na gluten, mam tylko nietolerancję. To znaczy, że mogę zjeść kromkę dziś, kromkę jutro i nic mi nie będzie, ale jak zjem trzeci dzień z rzędu, to ląduję na sorze z niewydolnością jelit i oddechową. Dlatego dziś mogę zjeść pizzę, ale jutro już nie będę mogła. Z laktozą gorzej, bo efekt jest natychmiastowy, ale tak reaguję tylko na mleko czy śmietanę. Już jogurt mogę czasami zjeść (choć nie powinnam generalnie żadnego nabiału), a ser żółty przemycam dość często, ale w niewielkich ilościach, bo w większych wywala mi purchle podchodzące wodą na całym ciele, a to boli potwornie. Wyjątkiem jest ser koryciński, który takiej reakcji nie wyzwala. Mogę jeść warzywa, ale tylko wybrane mogę jeść codziennie. Inne mogę raz na jakiś czas albo w niewielkich ilościach. Mogę strączkowe, ale z wykluczeniem fasolki jaś (powoduje kolki żółciowe i ostrą trzustkę). Drobne fasole mogę raz na jakiś czas. Ciecierzycę mogę dość często. Z kasz mogę te drobne (nawet kuskus czasami, choć to gluten). W ogóle nie mogę gryczanej ani kasz palonych (tylko niepalone). Mogę ryż, ale z nim to bardzo różnie. Jeśli mam akurat biegunkę - to tylko ryż biały. Jeśli mam zaparcie, to tylko brązowy z łuskami. Z mięs mogę tylko piersi kurczaka, ale czasami mogę zjeść niektóre szynki (inne powodują biegunkę, a ona - wycieczkę na sor) i jeden rodzaj salami. Mogę jeść też parówki, nawet codziennie, pewnie dlatego, że nie zawierają mięsa. ;> Z owoców - nie mogę jabłek (ale tylko surowych), nie mogę gruszek. Mogę cytrusowe, ale sama ich nie obiorę (bo oczywiście nie mogę skór).
Codziennie muszę podejmować decyzję, czy akurat mogę zjeść to, co mam w lodówce, czy lepiej nie. Może się zdarzyć, że lodówka pełna, a ja nie mam co zjeść, bo danego dnia nie mogę zjeść akurat tego, co mam w lodówce, a następnego to już będzie nieświeże - teoretycznie nie mogę jeść nieświeżego i odgrzewanego, ale czy to w ogóle jest do zrealizowania?
Nie mogę jeść wszelkich skór - pomidory czy ogórki, także kiszone, muszą być obrane. Nie mogę tłuszczu. Raz na jakiś czas mogę posmarować kromkę masłem, ale na co dzień - tylko margaryna. Tłuszcz z rosołu odpada całkowicie. Smażonego nie mogę, a jeśli już, to jednorazowo i tłuszcz MUSI być odsączony natychmiast, zanim wsiąknie.
Mam ZA, więc również są rzeczy, które mogę, jeśli chodzi o EDS, ale których nie tknę ze względu na ZA. No i, rzecz jasna, surówka nie może dotykać mięsa i ziemniaków, mięso nie może dotykać ziemniaków, sos musi być osobno (chyba że to akurat chińszczyzna), w zupie nie może pływać nic poza kluskami albo ziemniakami i tak dalej...
I teraz sobie wyobraźcie dietę w szpitalu.
- Nabiał może?
- Może, ale tylko jeden plasterek sera dziś, jutro już nie. Śmietany i mleka wcale.
- Czyli wpisuję, że nie. Mięso może?
- Może, ale tylko piersi kurczaka albo parówki.
- Czyli wpisuję, że nie. Kaszę może?
- Może, ale w małych ilościach, nie codziennie i z wykluczeniem palonej.
- Czyli wpisuję, że nie. Warzywa może?
- Może, ale z wykluczeniem cebuli, pora, szczawianów, i pietruszki (poza surową), strączkowe tylko wybrane, w małych ilościach i nie codziennie, grzyby tylko wybrane i nie codziennie.
- Czyli wpisuję, że nie. Pieczywo może?
- Może, ale gluten tylko raz dziennie raz na jakiś czas, normalnie tylko bezglutenowe.
- Czyli wpisuję, że nie. To co pani może, bo to wyklucza wszystkie dostępne diety?
Tak jest zawsze. Nie ma diety na 6a, chociaż wszyscy mamy taką samą, a nie że każdy co innego. Wszyscy mamy jedną dietę, tak jak np. cukrzycy, ale cukrzyków się nie ignoruje, a nas tak.
Ja w szpitalu jadłam wyłącznie "swoje" jedzenie, z domu lub sklepu. To szpitalne było nie tylko nieodpowiednie, ale i tak nędzne i mało, że szkoda słów.
OdpowiedzUsuńw szpitalu nie ma diety dla zdrowego człowieka, a co dopiero dla kogoś z jakimiś ograniczeniami pokarmowymi :/ najlepiej chyba byłoby poprosić o kroplówkę. i najzdrowiej.
OdpowiedzUsuńTen wpis mnie zaciekawił, ponieważ mój młodszy syn zaczął w ostatnio (9 lat)źle reagować na mleko - ma wiele cech ZA, jednak nie jest diagnozowany tak jak starszy Piotrek (14 lat), który ma ASD. Musiałam mu radykalnie zmienić dietę - po czym wybór ograniczył się do bułki z masłem i kurczaka z zupy, którą sama przyrządzam. Po mleku rzyga jak kot :( Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałam diety z powodu ZA, ale powiem Ci, że gdyby mi ktoś kazał pić mleko znowu, tak jak w zerówce, tobym też zwymiotowała. ;P
Usuń