No i po pucharku. Uciekł, bo się paluszki wygły i przegły.
I nie żebym nie miała splintów... Miałam, na środkowych stawach, a przegiął się najmniejszy.
Nie wiem czy cie to pocieszy... ja nie mam zadnego EDS, a i tak szklo mi leci z rak (i nie tylko szklo..). Doszlam wreszcie do tego, ze jak kupuje jakies naczynia do kuchni, to albo plastik albo nierdzewka. Nie je sie z tego tak fajnie, prawda.... ale nadal sa :)
Ja nie dlatego pisałam o tym, że mi szkoda pucharka (bo akurat tego nie aż tak bardzo), tylko żeby dać przykład ZESPOŁU hipermobilności dla tych, którzy wyskakują z tekstem, że "ja też tak umiem, a nie mam eds". Też mi rzeczy lecą z rąk, z różnych powodów, ale tym razem chodzi tylko o _niekontrolowane_ niefizjologiczne wyginanie się stawów. Mimo splintów.
Trzeba przyjechać do huty w Olsztynku:)) Pozdrawiam i czytam pilnie.
OdpowiedzUsuńA były tam cudne szklaneczki, nawet się zastanawiałam, czy kupić, bo kupiłam wazon i paterę w takim stylu jak one. ;) Następnym razem. :)
UsuńNie wiem czy cie to pocieszy... ja nie mam zadnego EDS, a i tak szklo mi leci z rak (i nie tylko szklo..). Doszlam wreszcie do tego, ze jak kupuje jakies naczynia do kuchni, to albo plastik albo nierdzewka. Nie je sie z tego tak fajnie, prawda.... ale nadal sa :)
OdpowiedzUsuńJa nie dlatego pisałam o tym, że mi szkoda pucharka (bo akurat tego nie aż tak bardzo), tylko żeby dać przykład ZESPOŁU hipermobilności dla tych, którzy wyskakują z tekstem, że "ja też tak umiem, a nie mam eds". Też mi rzeczy lecą z rąk, z różnych powodów, ale tym razem chodzi tylko o _niekontrolowane_ niefizjologiczne wyginanie się stawów. Mimo splintów.
Usuń