Nie cierpię wszelkiego rodzaju integracji. Sama idea jest dla mnie obrzydliwa tak jak tolerancja. Mogę tolerować kogoś śliskiego, kto beka przy stole, ale go nie zaakceptuję - i do tego samego się namawia normies: do ledwie tolerowania tych dziwacznych kalek, zamiast do normalnej akceptacji jako normy. Izolować trzeba by tak zwanych normalnych. Nie wszystkich, ale większość.
Podobnie z "integracyjnymi" szkołami. Nie przeczę, że np. dzieci upośledzone umysłowo potrzebują czasami szkół specjalnych. Ale dzieci, które umysłowo rozwijają się typowo, mogą nadążać za typowym programem szkolnym - po co im więc szkoły integracyjne? Po co taki podział na szkoły integracyjne i "normalne"? Te tzw. "normalne" powinny być na tyle przystosowane, żeby dzieci niepełnosprawne mogły się samodzielnie w nich uczyć, tak jak normies! Robi się z integracji wielką sprawę, podczas gdy tak naprawdę społeczeństwo jest jedno i jeśli trzeba je dzielić, to na pewno nie na sprawnych i niesprawnych. Ci powinni funkcjonować razem, a tymczasem wyrzuca się tych drugich poza nawias.

Gdyby to wreszcie stało się normą, nie byłaby potrzebna żadna integracja.
Jako dziecko z ZA w podstawówce dostawałam histerii, jak tylko ktoś mnie próbował "integrować" albo kazał robić coś z kimś wspólnie. Wystarczyło, że TOLEROWAŁAM to obrzydlistwo wokół mnie drące się i bezładnie biegające po korytarzu, powłócząc i migając kolorami. Nie akceptuję tego do dziś. I kto tu kogo musi tolerować?
Jako dziecko z ZA w podstawówce dostawałam histerii, jak tylko ktoś mnie próbował "integrować" albo kazał robić coś z kimś wspólnie. Wystarczyło, że TOLEROWAŁAM to obrzydlistwo wokół mnie drące się i bezładnie biegające po korytarzu, powłócząc i migając kolorami. Nie akceptuję tego do dziś. I kto tu kogo musi tolerować?

Nadal nie jestem w stanie współpracować w grupie, pracuję w domu i sama sobie jestem szefem (nic innego zresztą nie jest możliwe w EDS, z innych względów). Nie uczestniczę w spędach, poza filharmonią i teatrem (kino wykluczam, bo teraz na salach kinowych jest po 5-10 osób, więc żaden spęd). Czasami chciałabym pouczestniczyć w jakichś warsztatach, np. rękodzieła, scrapbookingu itd., ale lonerzy i outcaści są na takich imprezach ignorowani, imprezy robi się dla actorów i to oni są na każdym kroku faworyzowani. W podstawówce chodziłam na koło plastyczne, muzyczne i teatralne, dopóki mogłam pracować sama. Na kole teatralnym wszystko było ok, dopóki trwały próby. Na scenę oczywiście nie wyszłam. ;) Wtedy nie rozumiałam dlaczego, nie miałam nawet diagnozy, a wszyscy uważali mnie za freaka, łącznie z innymi dzieciakami.
Kładzie się nacisk, żeby dzieci z ZA nauczyły się funkcjonować w świecie neurotypowych. Uczy się je neurotypowych zachowań. Zmusza do przyjęcia neurotypowych norm. Te dzieci (a potem dorośli) inwestują nieprawdopodobnie dużo energii w dostosowanie się. Dlaczego tak musi być? Dlaczego to nie działa w OBIE strony? Dlaczego to neurotypowi nie nauczą się naszych norm?
To aspies nie mają ponoć wyobraźni i empatii i nie są w stanie sobie wyobrazić, jak się czuje ktoś inny, a inni są w stanie, a mimo to nie chcą tego robić.

Impreza ma fp na facebooku i na polak-potrafi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.