Nie jest dobrze. Na fizjoterapii nadal tylko praca bierna - na tkankach miękkich. Hipotonia nie puszcza, chociaż ból po levoksie w dzień mocno zmalał, w nocy nadal jest tak samo i tak samo rano nie jestem w stanie się podnieść. Nie wstaję też sama z leżanki. Kiedy się dziwię, że nie odpuszcza, bo myślałam, że po odstawieniu leku się poprawi, fizjo mówi, że to nie to, i że "coraz mocniej reagujesz" - tak, kolką żółciową przy ćwiczeniu mięśni oddechowych. Samo oddychanie od tygodni coraz trudniejsze, klatka piersiowa nie współpracuje, mięśnie nie słuchają. Nie utrzymuję tułowia prosto, nie jestem w stanie siedzieć na rowerku - spadam. Coraz słabsza równowaga, coraz mniejsza kontrola. Bunondol działa coraz słabiej, a w IR nikt nie odbiera ani na maile nie odpowiada.
Coś trzeba z tym zrobić! Ma ktoś jakiś pomysł? Ćwiczenie mięśni oddechowych jest najważniejsze z całej fizjoterapii, to ostatnia instancja, ostatnia aktywność, której nie można przerwać.
***
W weekend imprezy, chociaż nie obchodzę urodzin. Nawet się nie przyznaję. Nie chcę być na tym świecie, więc wolę czcić co innego niż urodziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.