niedziela, 2 lutego 2014

Tydzień z życia (dzień 6 i 7)

Tak myślałam, że nie uda się pisać codziennie, ale trudno. Life! :)

Wczorajsza noc jak zwykle nieprzespana, tym razem nie dała spać kolka nerkowa. Powód banalny - skończył się... Urosept. Po pół roku Nolicinu teraz Urosept chroni przed kolką - i to wystarcza!! Yupi!!

Sobota była dniem odwiedzin. Najpierw wpadła Krysia. Zawsze wypuszczamy szczury, kiedy przyjeżdża, ale wczoraj jakoś wyjątkowo się na nich skupiłyśmy. Mamy ubaw po pachy, obserwując, jak się wszystkie pchają do kawy. Moje szczury to kawosze. I nie, nie lubią kawy niesłodzonej, z obrzydzeniem kichają do kubeczka i wracają do tej z cukrem. Rzadko im się taka trafia, bo ja na ogół nie słodzę. Kawa Krysi miała wczoraj powodzenie: dziewczyny się przepychały, jedna drugą waliła łapką po głowie, aż w końcu resztkę kawy wylały. I tak było do czasu, kiedy przyniosłam Krecię, kruszynkę wielkości myszki, której nikt nie dawał nawet pół roku, a 13 stycznia skończyła 2 lata. Od pół roku jest na antybiotyku, wet sądzi, że ma sito zamiast płuc. Ma problem z oddychaniem coraz większy i mimo apetytu straciła na wadze tak, że zapadły jej się boczki. Od urodzenia nie widzi i ma krzywy kręgosłup. I co? Biega, bawi się, pierwsza wychodzi z klatki, jest zawsze wszystkiego ciekawa i niczego się nie boi. Kiedy Krecia powiesiła się na krawędzi kubeczka, NIKT nie śmiał jej przeszkodzić. Żadna jej nawet nie potrąciła. Wszystkie dziewczyny czekały, aż Krecia się napije i sama odejdzie, dopiero podchodziły. I to nawet Cookie, alfa stada. Krecia też była kiedyś alfą, szczurom nie przeszkadza ani wygląda, ani niepełnosprawność. Liczy się osobowość.





Wyjątkowo tym razem nie robiłam zdjęć, więc kilka z innych wizyt. Od góry: Krecia, Mysza, Trusia i Cookie.

Normalnie z okazji wizyty Krysi byłyby jeszcze mniejsze bądź większe stosiki, ale wczoraj przywiozła tylko jedną książkę i jedną zabrała.

Wieczorem odwiedził mnie kocio z plecakiem pełnym niespodzianek - sprzętu, z jakim do mnie przyjeżdża. Nie wiem, czego kocio w plecaku nie ma! Od wczoraj nie dziwi mnie nawet monitor wystający z boku. ;> Myślałam, że kocio fotografuje ten niezwykły plecak i kable, dyski, wtyczki dookoła niego, ale fotografował sukę i mnie. ;)



Diagnoza jest taka, że nagrywarka padła, że trzeba zrobić archiwum danych (najlepiej na dysku zewnętrznym), a potem format C. Problem w tym, że pożyczona nagrywarka dziś generuje taki sam błąd jak moja zepsuta wczoraj. Ale to jeszcze nic. Word otwiera się przez plik, ale sam nie chce, stroi fochy i boję się nawet tknąć redakcję, bo jak moją ciężką robotę szlag trafi, to naprawdę wyjdę przez balkon.

Niedziela spełzła na próbie ratowania tego, co da się zgrać, i gotowaniu.


***
Chlorella zawiera tryptofan. Ciągle zapominam o tym napisać. Zawiera go najwyraźniej dużo, bo przy normalnej dawce, zaleconej przez producenta, natychmiast mam mdłości, wymioty, mroczki, zawroty głowy, bóle głowy do neuralgii i ogólnie czuję się źle. Te objawy nie występują, kiedy biorę 1/3 dziennej dawki. Tryptofan zawiera również amarantus.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.