W piątki rano mam psychoterapię. Nie piszę o tym na blogu, bo nie umiem, chociaż bardzo bym chciała umieć. Kiedyś rozpisywałam całe sesje, aż powstał z tego świetny materiał na książkę, ale nie mam siły go obrobić. Moja Psychoterapeutka prowadzi mnie od lat, z krótką przerwą. Mieszka bliziutko i przychodzi do mnie, co też daje mi poczucie bezpieczeństwa, bo wiem, że nawet jeśli któregoś dnia nie będę mogła wstać z łóżka, ona BĘDZIE. Jest gotowa nieść mi pomoc także poza godzinami naszych spotkań. Kiedy było ze mną źle pod koniec zeszłego roku, to ona była w stałym kontakcie z moimi przyjaciółkami. Była też jedyną osobą, z którą dawałam radę się spotkać.
Dziś powinnam była iść na zastrzyk depo, który wypada raz na 2 miesiące, ale nie dałam rady przebrnąć przez nieodśnieżony chodnik. Rano wzięłam 2 ostatnie tabletki Oksydoloru.
Wieczorem przyjechała Beata. Przyjechała na herbatkę, ale też przywiozła mi Volon. Historia z Volonem ma swój koniec - po bezowocnej korespondencji z apteką okazało się, że Beata ma brata w Holandii, który chętnie mi pomógł. Wysłałam mu receptę i po prostu wykupił mi lek w tamtejszej aptece. Wbrew temu, co twierdziła apteka, żadnych problemów z wysłaniem nie ma.
I poza wszystkim - chyba nikt tak nie zrozumie Aspergera jak Beata. :)
***
Jakieś 3 tygodnie temu omsknął się pilniczek. Tak delikatnie, że nie zwróciłam uwagi.
Nie goi się. NIC się nie zmienia od 3 tygodni. I to by było na tyle w kwestii gojenia w eds. A to tylko naskórek.
***
Od wczoraj można głosować na Bloga Roku. Zachęcam!
Chcesz zagłosować? Wyślij SMS o treści A00096 na numer 7122
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.