poniedziałek, 21 lipca 2014

Nerki pod kontrolą

Ponieważ w szpitalu dostałam skierowanie do poradni, doktor pierwszego kontaktu mnie zdopingowała, antybiotyk mi się jutro kończy, a w zeszłym tygodniu mimo to miałam jeszcze 2 kolki, wybrałam się do nefrologa. Przyznaję - nie byłam dobrą pacjentką, przy każdej poprawie przerywałam leczenie, bo przecież "już jest dobrze". I może właśnie dlatego skończyłam, jak skończyłam. Nefrologa jednak zapamiętałam bardzo dobrze i bardzo pozytywnie, więc wybrałam się do niego znowu.

Doktor znał typ 6 i nie było dla niego żadnym zaskoczeniem, że "wyniki w normie, a nic nie działa", podobnie jak nie zdziwiło go nieoddawanie moczu. To nie wina nerek, tylko ZUM - śluzówka puchnie i tyle. Jeśli Wam się tak trafi, nie panikujcie. :) Wrażliwość organizmu na nawet minimalne zaburzenie homeostazy (nawet jeśli wyniki są w normie) też jest w EDS normalne i trzeba leczyć objawy, inaczej kolki się powtórzą, będzie coraz gorzej, aż do faktycznej niewydolności, nie czynnościowej. I wtedy hipotonia już nie minie z bólem. Leczenie więc mam rozpisane na 80 dni i niestety część tych leków będę musiała brać potem stale. Doktor cierpliwie wszystko wytłumaczył, wiedział, o czym mówi, co daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa - nie eksperymentujemy, wiemy, co robimy, i jest to w dużym stopniu przewidywalne. To dobre odczucie.

Kiedy spytałam, kiedy kontrola, usłyszałam, że najlepiej by było nigdy. :)

Oby!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.