Nie wiem, jak to jest spadać ze schodów na plecy, ale prawie się przekonałam wczoraj. Kolana wygięły się do przodu, kręgosłup do tyłu. Aż wstrzymałam oddech. I wtedy suka pociągnęła mnie do przodu.
Wyszłam z domu na 5 minut. Bez ortez, bez gorsetu.
Tylko na 5 minut.
Nie uczę się na własnych błędach, dziś zrobiłam to samo. Mimo że to zdarzenie mogę spokojnie zaliczyć do tych najgorszych w życiu.
Nie spuszczajcie psa ze smyczy, kiedy wchodzicie na schody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.