Wczoraj wygrała hipotonia, dziś ja.
Żelki uzupełnione!
Łatwo nie było. Ból talki sam jak poprzednio, paznokcie nie chcą być grubsze, niestety. ;> Większość paznokci wygina się ku brzegowi, żel spływa (a mnie lakier), a skóra wokół paznokcia tak miękka i cienka, że w ogóle nie da się jej dotknąć pilnikiem, natychmiast odłazi. Moje własne paznokcie wrastały w tę skórę, bo nigdy nie udało im się urosnąć poza opuszki. Ale już chyba nic mnie nie zdziwi, skoro włosy delikatnie odciągnięte dłonią w tej dłoni zostają razem z kawałkiem skóry. I już nie chcę własnych paznokci, żelki o niebo lepsze!
Hipotonia przyszła potem, ale już nie taka jak wczoraj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.