(obuwieortopedyczne.pl)
Z Buska przywiozłam nowe wkładki. Takich gumowo-skórzanych nie robi się już dawno. Teraz robi się wkładki z takich materiałów, o jakich mi się nie śniło. Nie bierze się miary tak jak kiedyś i nie czeka się na wkładki tygodniami. Doktor zrobiła mi wkładki dosłownie w kilka minut, od razu w gabinecie. Wróciłam na nich do ośrodka.
Różnica między tymi wkładkami, a tymi, jakie miałam dotychczas, jest kolosalna. I nie tylko ze względu na materiały. Te, które przywiozłam z Buska, przede wszystkim zrobione były przez lekarza, który zna i ROZUMIE EDS. Nikt nigdy w życiu nie próbował nawet robić mi wkładek, w których nie będę się wywracać jeszcze częściej niż w samych butach. Nikt nigdy nie próbował mi wkładkami stabilizować stawów skokowych.
Tymczasem teraz zagrożeniem dla mnie jest jedynie nierówna powierzchnia. Po płaskiej śmigam we wkładkach, bez ortez na stawy skokowe. I kostki nie lecą do środka. Mało tego - śródstopie prawie w ogóle już nie boli i jakoś tak od powrotu z Buska nie wybiłam go ani razu. I chyba nie tylko dlatego, że nie używam już półpiłki.
Jedynym problemem ze stawami skokowymi w tej chwili jest to, że lewy wygina się na zewnątrz nawet na prostej drodze. No i bieda jest, kiedy wkładki nie mieszczą mi się do butów (a nie mieszczą się do ulubionych botków z Manchesteru - na podbiciu). Ale mieszczą się do glanów, więc mam zamiar w nich przechodzić jesień, zimę i wiosnę! Zwłaszcza że na moją prośbę mają dorobione suwaki i ocieplenie. Będę drażnić Fizjoterapeutę, któremu pomysł z glanami się nie podoba. O.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.