czwartek, 4 kwietnia 2013

Dla Kasi - dylematy dnia codziennego edesiaka


Nalewam suce wodę do miski, ale zamiast do miski, leję sobie do rękawa.

Wybić biodro, siedząc przy biurku i próbując stopą przyciągnąć bliżej podnóżek. Da się. Qierwa.

Wybić biodro na sedesie dla niepełnosprawnych (!!) z przerwą pośrodku deski klozetowej, która to przerwa wymaga odwiedzenia biodra - da się.

Jak usiąść i jak wstać z sedesu, który sięga mi poniżej kolan i jest "dostosowany" dla potrzeb niepełnosprawnych w naszej przychodni? Nie da się, rezygnuję. Kolana nie zegną się pod kątem ostrym.



Znalazłam notatki z terapii sprzed 5-6 lat. Najpierw wpadłam po uszy. 30 minut później nie jestem w stanie tego czytać.

Palec wybity. Mieszałam kaszkę bezglutenową z dodatkiem kostki czekolady.

Ciągle myślę, żeby zrobić sesję ze szczurami na klawiaturze pianina, ale jak pomyślę, że musiałabym pozdejmować książki z pianina... wybijać przy tym palce, to mi się odechciewa.

Trzeci dzień bez hipotonii - to już jakiś cud?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.