czwartek, 5 września 2013

Neuralgia gigant

Znalazłam artykuł o operacji kręgosłupa w VI. Kiedyś go czytałam, dziś mnie zdołował. Bo jak się nie zdołować, kiedy czyta się coś takiego?

Anterior and/or posterior spinal fusion has been applied in Ehlers-Danlos syndrome, but a high rate of major complications has been reported, such as paraplegia and fatal arterial rupture.

Świetnie...

Patients with severe kyphoscoliosis are at risk for complications such as respiratory compromise, recurrent pneumonia, and even cardiac failure.

However, the management of Ehlers-Danlos syndrome patients with progressive scoliosis remains one of the most challenging problems for spine surgeons because of the high incidence of major complications, especially fatal arterial rupture.


Ale opisują jednak 3 przypadki - i wszystkie udane. W tym 2 z niewielką skoliozą i jeden ze skoliozą podobną do mojej. I jednak dało się!

***
Dziś jest dzień, kiedy antydepresanty nie działają i niewiele dzieli mnie od samobójstwa z bólu. Obudziłam się z neuralgią, 3 potrójne dawki gaba nieco zmniejszyły ból, ale nie zlikwidowały innych objawów - a objawy były takie jak w ciężkim zespole odstawiennym. Na poczcie już słabo rozumiałam, co się do mnie mówi, jakbym słyszała obcy język. Dobrze, że kobieta w okienku ponaklejała znaczki za mnie, ta czynność była ponad moje siły. Moja mikra równowaga zrobiła się mikra jeszcze bardziej, ludzie omijali mnie szerokim łukiem. Zamiast szybko do domu, poszłam na bazarek do zaprzyjaźnionego sklepiku z kawą na wagę. I tam już zupełnie nie było ze mną kontaktu. Pamiętam, że kupiłam kawę "świąteczną", bo miała piękny korzenny zapach. A potem nic, czarna dziura.



Ktoś wezwał pogotowie. Kroplówka nie zadziałała. Zmniejszyła jedynie trochę ból, nie likwidując pozostałych objawów, które były jeszcze gorsze niż ból. Nie potrafię, po prostu nie potrafię opisać objawów towarzyszących neuralgii. Odczłowieczają i upodlają. Nasilają objawy EDS, staję się niekontaktującym żelkiem, niekontrolującym swojego ciała i ruchów. Jakbym poruszała się w miękkiej, falującej jak woda rzeczywistości. Sięgam po coś, a to coś się uchyla. Spell checker poprawia każde moje słowo (dokładnie każde), bo klawisze uciekają, falują i odsuwają się, kiedy chcę ich dotknąć. Jak mam opisać to, że nie trafiam w łóżko, bo się odsuwa? Bo nie wiem, co się dzieje, rzeczywistość jest wybrzuszona i żelowa. Głowa leci za daleko, kiedy chcę na coś spojrzeć, ciało działa jak myszka, której wyczerpują się baterie - nie da się w nic trafić, bo kursor ma własne życie. 

Ja sama faluję jak w nieważkości, częściowo nieobecna, moje własne Ja oddziela się i nie wiem, gdzie jestem.

Ból narasta, mdłości narastają, mam gdzieś objawy pozapiramidowe - chcę coś przeciwwymiotnego! Teraz, natychmiast, i nie mam.

Przesypiam kilka godzin, błogosławiony sen, chwila oddechu, odpoczynek od ciała, które mnie dręczy z taką nienawiścią, jakiej w życiu nie widziałam.

Jak długo to będzie trwać?

***
Na spacerze spotkałyśmy 4 dziewczynki w wieku 6-10 lat. Bardzo im się podobała suka, wypytały mnie o wszystko - skąd ją mam, ile ma lat, dlaczego była bita itd. Wywnioskowały, że ma chore serduszko dlatego, że była źle traktowana i się bała, nazwały to "złymi emocjami". Prosiły Sarę o sztuczki, Sara słuchała. 

Wypytały mnie też o ortezy i moje odpowiedzi przyjęły zupełnie naturalnie, tak po prostu. Fajnie, że jeszcze są take dzieci.



Neuralgio, spadaj. Migreno, wróć...!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.