wtorek, 7 stycznia 2014

Stan bieżący

Prawie na pewno to edronax nasilał dysautonomię! Dopiero dziś się okazało - pierwsza moja (prawie) sucha noc bez dużej hipotermii (tylko 35 stopni jak zawsze)... ale nieprzespana, duszę się, pot już spowodował zapalenie zatok i gardła. Duomox mode on. I tym samym powraca stara sprawa ze znalezieniem lekarza pierwszego  kontaktu na Tarcho, bo do L-wa nie jestem w stanie dojeżdżać. Tylko że w jednej przychodni nie ma, bo wykupił ją Luxmed i mają internistów, ale za kasę, a w drugiej albo nie ma miejsc, albo - jak są - to się nie ma swojego lekarza, tylko jest ich kilku i się wchodzi do tego, który akurat jest, czyli żaden nie zna pacjenta.

***
Zaczęłam też dziś kolejną fizjo na NFZ + laser na bark. Choroba nasila hipotonię i ból, nie wyobrażam sobie teraz 2 tygodni jeżdżenia do przychodni, ale nie mam wyjścia, jeśli nie chcę, żeby mi potem odmówili kolejnych zabiegów. A swoją drogą, na fizjo dziś nie było nic. Poleżałam 15 minut, nikt nie wiedział, co ze mną robić (a przecież wiadomo, że głęboką stabilizację), dopiero na jutro mają się dowiedzieć (poprzedni Fizjo wiedział, co robić!).

***
Kolejna apteka odmówiła sprowadzenia Oksydoloru.
Z kolei apteka niemiecka zaakceptowała skan recepty na Volon, mogą mi go sprzedać, ale do Polski nie wyślą. BO NIE. Czyli nie tylko w Polsce generalnie ma się pacjentów w poważaniu.
Może zna ktoś kogoś w Niemczech, kto mógłby użyczyć adresu (apteka wysyła Volon jedynie na adres niemiecki), a potem odesłać mi Volon? Oczywiście pokrywam koszty wysyłki. Nic innego nie przychodzi mi do głowy, mam jedynie skan recepty. 

***
Zapisów do anestezjolog nie ma.
Zapisów do ortopedy nie ma, a jak będą, to na marzec. To znaczy, że do marca nie przyjmuje? Bo zapisów nie ma już od listopada!
Zapisy do rehabilitantki są - ale na maj. Pani mnie jakimś cudem wcisnęła za tydzień, sama z siebie, z dobrej woli, bez mojego marudzenia. Miłe.

***
Przyszły badania z Anina. Wg nich ważę 171kg i mam 85cm wzrostu. :-) It made my day.

***
Po kilku miesiącach przerwy zajrzałam na grupę eds. I czytam, że wszyscy mają tak jak ja - po schudnięciu nadruchomość stawów i ilość dyslokacji bardzo się zwiększa. To prawda, po ostatnich 6kg prawie w ogóle nie mogę już chodzić, a schody to jeszcze większy koszmar. I stabilność się zmniejszyła, i propriocepcja. 

I wszyscy w grupie na noc najchętniej ramiona by odczepili i położyli obok. Dżizas, a nie sądziłam, że ktoś to w ogóle zrozumie!

***
Obawiam się, że do moich rodziców nic nie dotrze, nawet gdybym się zabiła, zostawiając list pożegnalny z wyjaśnieniem dlaczego. A szczerze wątpię w śmierć naturalną. Ale będę się starała jak najdłużej im nie dawać tej satysfakcji.

- Jesteś naszą jedyną córką [dlatego nie mogę z nikim dzielić kopniaków]
- Każdy nieubezwłasnowolniony człowiek na siebie zarabia! [ahahaha, zwłaszcza moja matka, która nie przepracowała w życiu ani dnia, ani nawet tyle co ja?]
- Skoro tak, to pójdziemy na terapię razem [nowe odkrycie w psychoterapii - oprawca i ofiara razem na terapii!]
- Zmień psychoterapeutkę, ta twoja jest zła [bo staje po stronie klienta, a nie oprawcy?]

I znowu szantaż, że jutro zaszczuje lekarkę, która mnie diagnozowała.
Oraz awantura, że nie chcę się dać zaciągnąć do konowała, którego nie potrzebuję (ani neurolog, ani rezonans kręgosłupa nie są mi teraz potrzebne; będą potrzebne przed operacją i pewnie zrobią mi to w szpitalu bez łaski i bez udziału mojej matki).
I kolejna awantura - że napisałam o tym, jak się zachowuje i co mówi. Przy czym wcale nie jest problemem ani zachowanie, ani zaszczuwanie mnie, tylko to, że INNI SIĘ DOWIEDZIELI, więc "jak mi nie wstyd". MNIE?

Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Tak teraz będzie. Śmieszne. Nigdy nie wiedziałam, że tak można. Nie mówiłam ani nie robiłam nigdy niczego, co musiałabym ukrywać albo czego musiałabym się wstydzić.

***
Odwiedzili mnie wczoraj dawno niewidziani przyjaciele. Nie wiem, kiedy to znowu będzie możliwe (do edronaxu już nie wrócę, aktualnie 5. dzień jestem bez leków), ale dobrze, że byli... Przynieśli mi pudełko pełne niespodzianek - od nich i od wielu innych moich przyjaciół i znajomych. Tego się nie da opisać! <3