Zapraszam Was dziś... do łóżka. :)
Łóżko to najważniejszy mebel w domu edesiaka. Źle dobrane łóżko niweczy efekty fizjoterapii, nasila ból, uniemożliwia sen, wreszcie: realnie zagraża (kręgosłup, dyslokacje kręgów itd.). To dlatego m. in. tak nagle pogarsza się stan zdrowia edesiaka w szpitalu, a leki przeciwbólowe przestają sobie radzić z nasilonym bólem.
Dobre łóżko musi być idealnie płaskie i twarde. Tak twarde, jak tylko da się wytrzymać. Gąbka materaca musi być tylko na tyle miękka, żeby nie dyslokowała stawów i nie powodowała odleżyn, ale nie tak miękka, żeby się zapadać pod ciężarem ciała. Niestety żaden z tzw. materaców ortopedycznych się nie sprawdzi - są zbyt miękkie! Mój materac jest zrobiony z jednej warstwy zwykłej gąbki i ma zaledwie 8 cm wysokości, ułożony jest bezpośrednio na deskach. Gąbka była dorobiona, ale oryginalna wyglądała tak samo, była jedynie składana, tak jak i łóżko. Łóżko nazywa się Dorek, śpię na takim od 20 lat. Obydwa były kupione w "Emilii", której już nie ma, ale bardzo podobne łóżko można było kiedyś dostać w Ikei - chodzi o zasadę: cienka gąbka na gołych deskach. :)
Dorek jest składany, ale ja nigdy tego nie robię. Dla edesiaka najlepsze jest łóżko dwuosobowe, albo nieskładane, albo takie, którego składać nie trzeba, nie tylko dlatego, że edesiak tego samodzielnie nie zrobi, ale dlatego, że na wąskim łóżku nie można zmienić pozycji ani zminimalizować liczby dyslokacji. Na dwuosobowym łóżku edesiak musi spać sam. Ponieważ nie da się oprzeć na rękach, żeby zmienić pozycję, jedyny sposób na to to... przeturlanie się. Łokcie nie mogą się zapadać w zbyt miękkim materacu. Zbyt wąskie łóżko grozi odnawianiem się odleżyn (i to nie jest nieważny temat, mojej koleżance najpierw amputowano nogę z powodu odleżyn, a później przez nie zmarła).
Szerokie łóżko jest ważne także w ciągu dnia, spędza się tam mnóstwo czasu nie tylko na spaniu. Byłoby świetnie mieć łóżko elektryczne z podnoszonym oparciem i kolanami, ale szerokie to już kwota rzędu 30 tysięcy, dlatego większości zostaje Dorek. ;)
Mój Dorek zaopatrzony jest w niezliczoną ilość poduszek. :) Pluszowy wałek, żeby się nie zapadać w szczelinę między łóżkiem a ścianą. 2 poduszki ortopedyczne - jedna klasyczna z pamięcią, jest zbyt wysoka nawet z niższej strony, więc służy wyłącznie do czytania; druga płaska, z rantem i dziurką pośrodku (z poduszek ortopedycznych najlepsza jest taka zwykła z gąbki, za 12 zł!). 5 jaśków w różnych rozmiarach i o różnej miękkości - każdy służy do czego innego. Jedna mała podłużna pod krzyż. I wałek 160 cm - są już w Polsce, dużo tańsze niż na amazonie, można je kupić już za 60 zł, a ze wszystkich poduszek ten wałek jest najważniejszy. Gdybym musiała wybrać tylko jedną poduszkę, bez wahania wzięłabym ten wałek.
Dorek posiada też 2 kołdry - cienką i grubą - i koc elektryczny. Najlepszy jest duży koc ułożony pod prześcieradłem, ale mój przestał grzać z jednej strony, a w zapasie mam tylko jeden wąski na pół łóżka (zabrany zresztą z fotela do czytania). Leży na wierzchu, żeby można go było przesuwać, i nie sprawdza się w ogóle, po jednej nocy jest już cały w sierści, mimo że suka na nim nie spała!
Skarby pod poduszką - telefon, leki przeciwbólowe i na gardło, pulsoksymetr, ksylometazolin, pilot do kompa. A na szafce - tlen i kindle. ;)
A amator Dorków wygląda tak. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.